Serce Stanisława Soyki na zawsze pozostanie na Śląsku. To tu stawiał pierwsze, muzyczne kroki

2025-08-22 12:18

W czwartek 21 sierpnia polska scena muzyczna pogrążyła się w żałobie. W wieku 66 lat odszedł Stanisław Soyka, wybitny wokalista, kompozytor i ikona jazzu. Choć jego talent doceniła cała Polska, to właśnie Śląsk był jego prawdziwą małą ojczyzną. Miejscem, które ukształtowało go jako człowieka i artystę.

Stanisław Soyka

i

Autor: AKPA

Z muzyką związany był od dziecka

Stanisław Soyka, urodzony 26 kwietnia 1959 roku, swoje korzenie zapuścił głęboko w śląskiej ziemi. Chociaż wychował się w Gliwicach, a jego dziadkowie pochodzili z powiatu pszczyńskiego, na świat przyszedł w Żorach. Jak sam wspominał, był to szczęśliwy zbieg okoliczności.

- Ja urodziłem się tu niejako po drodze. Moja mama była wtedy u swojej mamy w Wiśle Małej i jak już się zaczęło, to postanowili, żeby jechać do szpitala do Żor - wspominał w 2012 roku podczas spotkania w Żorach.

Dla artysty Śląsk był mozaiką wspomnień i miejsc, które nazywał swoją małą ojczyzną - od Gliwic, przez Katowice, Żory i Pszczynę, aż po Ustroń. W jego rodzinnym domu „godało się” po śląsku.

Muzyka była nieodłącznym elementem jego życia od najmłodszych lat. Choć zawodowo rodzice nie byli z nią związani - ojciec był cenionym na Śląsku mistrzem budowlanym, a matka gospodynią domową - oboje byli prawdziwymi melomanami.

- To byli melomani i miłośnicy muzyki. Mama i tata to byli ludzie, którzy kochali śpiewać. Tata przez 50 lat śpiewał jako bas w chórze katedralnym, mama natomiast śpiewała cały boży dzień - mówił Soyka w jednej z audycji Polskiego Radia.

Muzyczne tradycje w rodzinie sięgały jeszcze dalej - dziadek ze strony matki był wiejskim organistą w Wiśle Małej.

Śląsk był dla niego małą ojczyzną

To właśnie na Śląsku Stanisław Soyka stawiał swoje pierwsze artystyczne kroki. Jego muzyczna podróż rozpoczęła się w parafialnym chórze w Gliwicach, gdzie później sam zasiadł przy organach. Do chóru dołączył dzięki organiście, który usłyszał jego głos podczas przygotowań do Pierwszej Komunii Świętej i prosił jego ojca, który tam śpiewał, aby go przyprowadził. Stanisław Soyka miał wtedy zaledwie 7 lat.

Gry na skrzypcach uczył się w Podstawowej Szkole Muzycznej I stopnia w Gliwicach. Dalszą naukę kontynuował już w Katowicach, gdzie uczył się w Liceum Muzycznym, a następnie na Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego studiował na kierunkach aranżacja i kompozycja oraz jazz i muzyka rozrywkowa. To w Katowicach rozpoczął też swoją profesjonalną karierę jako wokalista big-bandu Puls, nagrywając pierwsze utwory dla Polskiego Radia.

- W Katowicach kończyłem liceum muzyczne i Akademię Muzyczną i tu zaczęło się moje zawodowe życie muzyczne. Później oczywiście pojechałem zdobyć świat, pojechałem do Warszawy - tam się urodzili moi synowie, moje wnuczęta. Lubię Warszawę i lubię do niej wracać, ale jestem, zwłaszcza teraz, częściej na Śląsku. Moi rodzice żyją i lubią, jak wpadam do nich, tym bardziej że zawsze się czegoś dowiem ciekawego. Bardzo lubię te wizyty - mówił w 2020 roku podczas rozmowy opublikowanej na łamach Naszych Katowic.

Jego ulubionymi miejscami w Katowicach pozostawały mury Akademii Muzycznej oraz nowoczesna Strefa Kultury. Artysta z sentymentem wspominał również Żory, nie tylko jako miejsce narodzin. Z miastem tym wiązały go także rodzinne historie muzyczne.

- Wujek, mąż siostry mojej mamy, prowadził tu kiedyś kilkuosobową orkiestrę, zdaje się, że jeszcze nawet na początku lat siedemdziesiątych. To była porządna orkiestra - opowiadał, mając na myśli zespół Żorskie Smyczki.

Ikona polskiej sceny muzycznej

Talent Stanisława Soyki uczynił go jedną z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych postaci polskiej sceny muzycznej, której początki sięgają jeszcze czasów PRL. Na przestrzeni lat współpracował z największymi legendami, w tym z Marylą Rodowicz czy zespołem Maanam. Jego twórczość wymykała się prostym klasyfikacjom. Z niezwykłą swobodą łączył jazz, soul i pop z głębią poezji śpiewanej, tworząc utwory, które na stałe zapisały się w historii polskiej muzyki.

Jest autorem ponadczasowych utworów takich jak „Tolerancja (na miły Bóg)”, „Cud niepamięci”, „Absolutnie nic” czy „Play It Again”. Jego artystyczna wrażliwość wykraczała jednak daleko poza ramy muzyki popularnej, co udowodnił poprzez interpretacje poezji Czesława Miłosza czy tekstów Agnieszki Osieckiej stały się fenomenem.

Potwierdzeniem jego talentu była prestiżowa nagroda Bursztynowego Słowika, którą zdobył na festiwalu w Sopocie w 1992 roku. Do samego końca pozostał artystą niezwykle aktywnym - regularnie koncertował, nagrywał i snuł plany na kolejne projekty, których niestety nie zdążył już zrealizować.

Śląsk Radio ESKA Google News