Krwawa jatka w domu w Sosnowcu
Mieszkańcy Sosnowca wciąż nie mogą otrząsnąć się po tragedii, która rozegrała się w Środuli. W niedzielę w domku przy ul. Wapiennej policjanci znaleźli dwa okrutnie skatowane ciała. To Ewa (67 l.) i Marek (66 l.) - małżeństwo, które wśród sąsiadów uchodziło za porządne. Za wyjątkiem syna, Piotra B.
To właśnie on zgotował swoim rodzicom piekło. Rzucił się na nich z nożem i podziurawił ich jak sito. Mundurowi przez kilka godzin zbierali ślady w mieszkaniu. Przeszukiwali też okoliczne studzienki kanalizacyjne, najprawdopodobniej szukali narzędzia zbrodni. Choć prokuratura i policja na ten temat milczy.
Piotr B. zamordował swoich rodziców. Grozi mu nawet dożywocie
Śledczy przypuszczają, że krwawa jatka rozegrała się przed niedzielą. Nie wiadomo, jak policja dowiedziała się o sprawie. Możliwe, że Piotr B. komuś się przyznał, a ta osoba powiadomiła służby.
Drzwi do domu przy ul. Wapiennej były zamknięte, policja musiała użyć siły, by wejść do środka. W tym czasie Piotr B. kontynuował swoją ucieczkę. Miał przewagę kilku bądź nawet kilkunastu godzin nad funkcjonariuszami. Ale to nic nie dało.
Udało się zatrzymać podejrzanego w Warszawie. Próbował opuścić Polskę - mówi w rozmowie z "Super Expressem" prok. Waldemar Łubniewski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu, która nadzoruje śledztwo.
32-latek usłyszał zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu kara pozbawienia wolności od 15 do 30 lat albo dożywocie.
Piotr B. przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Na ten moment prokuratura nie ujawnia ich treści. Dlatego nie wiadomo, dlaczego mężczyzna zdecydował się zabić własnych rodziców w tak okrutny sposób.
Sąsiedzi bali się Piotra B. Groził, że wszystkich pozabija
Mieszkańcy ul. Wapiennej w Sosnowcu są wstrząśnięci zbrodnią. Jednocześnie nie dziwi ich fakt, że podejrzanym w sprawie jest syn pary. Z ich relacji wynika, że Piotr B. ma za sobą długą historię dziwnych zachowań. Bywał też agresywny.
Latał kiedyś po ulicy i strasznie bluzgał, że pozabija wszystkich. Mnie zwyzywał od najgorszych. Musiałam szybko zejść mu z oczu - opowiada "Super Expressowi" jedna z mieszkających niedaleko kobiet.
Ludzie wspominają też epizod z lipca 2022 roku, kiedy Piotr B. miał stać na dachu domu. Istniało podejrzenie, że chce sobie coś zrobić. Na ziemię ściągnęli go policjanci.
On jest po studiach, ale chyba coś z jego psychiką jest nie tak. Nie wiem też, czy przypadkiem nie jest narkomanem. A ci jego rodzice to porządni ludzie byli, tak jak jego starszy brat, który jest cenionym chirurgiem - zastanawia się mężczyzna.