Kamilek z Częstochowy miał 8 lat. Z ciężkimi obrażeniami spowodowanymi maltretowaniem przez ojczyma przetransportowany został śmigłowcem do szpitala w Katowicach. Lekarze Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka przez miesiąc walczyli o jego życie, lecząc go i utrzymując w śpiączce farmakologicznej. Rozległe oparzenia głowy, tułowia oraz kończyn, a także liczne złamania okazały się jednak zbyt poważne. Chłopczyk zmarł w poniedziałek 8 maja nad ranem.
- Mam różnych pacjentów, dorosłych i dzieci, ale tego chłopca zapamiętam do końca życia. Czuję ten ból osobiście, wiem, jak bardzo cierpiał, leżąc oparzony w domu przez kilka dni. Ten ból powstał w wyniku świadomego skrzywdzenia – powiedziała jedyna w Polsce psychotraumatolog Jolanta Golianek, zajmująca się pacjentami w chorobie oparzeniowej.
Kamilek nie żyje. Cierpiał
Zdaniem ekspert, trudno byłoby nie słyszeć cierpienia chłopca w tak małym mieszkaniu.
"Dlatego nie wierzę, że nikt nic nie widział i nie słyszał. Kiedy odwiedzam swoich oparzonych pacjentów w ich domach, to najbliżsi mówią, że słyszą ich ból" – oświadczyła.
Według Jolanty Golianek, chłopczyk mógł tracić przytomność w domu, przesypiać ten stan, starać się zachowywać się jak najciszej.
- Dla dziecka rodzice, nie ważne, co będą z nim robić, są najważniejszymi osobami na świecie. Może sobie tłumaczył, że jeżeli będzie siedział cicho, to nadejdzie pomoc. Podświadomie wiedział, że nie może nic zrobić, bo wcześniej uciekał z domu, szukał pomocy na zewnątrz i jej nie dostał. Dlatego w pewnym sensie przyzwyczaił się do bólu, który znosił w ciszy – powiedziała Jolanta Golianek.
Tak wyglądał poparzony Kamilek i jego oprawcy
Zobacz zdjęcia
Kto jest winien śmierci Kamilka?
Prokurator zarzucił ojczymowi dziecka, 27-letniemu Dawidowi B., że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem pod prysznicem i rzucając na rozgrzany piec węglowy. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn. Powodem tego agresywnego zachowania było zrzucenie przez chłopca telefonu sprawcy ze stołu na podłogę. Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz ran oparzeniowych.
Matka chłopca Magdalena B. jest podejrzana o narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Nie reagowała na zachowania męża i nie udzieliła dziecku pomocy.
Podejrzani przyznali się do popełnienia zarzucanych im przestępstw. Oboje zostali aresztowani na trzy miesiące. Maltretowany chłopiec zmarł w szpitalu.
Dom Kamilka jak sala tortur
Zobacz zdjęcia
Dlaczego zmarł Kamilek? Przyczyna śmierci
Sekcja zwłok dziecka wykazała, że przyczyną śmierci były oparzenia. Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało, że w sprawie zostaną zmienione zarzuty. Ojczym ma usłyszeć zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a wobec matki rozważane jest uzupełnienie o pomocnictwo przy zabójstwie.