Tragedia na Placu Orląt Lwowskich w Częstochowie
Do tragedii doszło w czerwcu 2022 roku. Dawid B., będąc w stanie silnego upojenia alkoholowego dowiedział się, że jego była partnerka, Malwina M. (37 l.), przebywa na Placu Orląt Lwowskich w towarzystwie innego mężczyzny – Tomasza K. Buzujący agresją B. wsiadł w tramwaj i podjechał na pobliski przystanek. Idąc w stronę ławki, z plecaka wyjął młotek. Po krótkiej wymianie zdań zaatakował bezbronnego Tomasza K., zadając mu serię ciosów w głowę. Chwilę później uciekł.
Skatowany, nieprzytomny mężczyzna osunął się na ziemię. Mimo natychmiastowej reanimacji i szybkiego transportu do szpitala, jego życia nie udało się uratować. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci 49-latka były poważne obrażenia głowy.

Dawid B. był chorobliwie zazdrosny o swoją byłą partnerkę
Dawidowi B. przez cały czas towarzyszył Jordan M. Koledzy razem pili przed zbrodnią, razem przyjechali na Plac Orląt Lwowskich i razem ukryli się w mieszkaniu znajomej przed policją. Ich próba uniknięcia konsekwencji okazała się daremna. Jeszcze tego samego dnia wieczorem mężczyźni zostali zatrzymani przez policjantów.
Prokuratura Rejonowa Częstochowa-Południe w czerwcu 2023 roku skierowała do Sądu Okręgowego w Częstochowie akt oskarżenia przeciwko 35-letniemu Dawidowi B., zarzucając mu zabójstwo, groźby karalne, naruszenie nietykalności cielesnej i zniszczenie mienia. W trakcie procesu Malwina M. zeznała, że B. nie podobało się, że na ławce są też inni mężczyźni.
Z każdym telefonem był coraz bardziej zdenerwowany. Słychać też było, że jest pijany. W jednym z ostatnich telefonów krzyczał już, że pozabija, ale nie powiedział kogo – mówiła kobieta przed sądem.
Opowiedziała też o przebiegu samego ataku.
Z niebieskiego plecaka (Dawid B. - przyp. red.) wyjął młotek. Między nim a panem Tomkiem wynikła awantura. Dawid dopytywał go, czy uważa mnie za ku... Dlatego że pan Tomek powiedział wcześniej do mnie, że "mam ochronę". Dawid to usłyszał przez telefon i uznał, że zostałam obrażona. Potem zaczął go bić młotkiem – relacjonowała Malwina M.
Polecany artykuł:
Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok 25 lat więzienia
Prokuratura domagała się dla oskarżonego kary dożywocia.
–Widać wyraźnie, że oskarżony przyjechał po to, aby zabić. Od razu skierował się do ławki. I od razu zaatakował. To było totalne lekceważenie zdrowia i życia drugiego człowieka. Ponadto oskarżony nie przejawia czegoś takiego jak skrucha czy poczucie winy. Jest wielokrotnie karany, ale nie wyciągnął z tego żadnych wniosków – mówił w sądzie prokurator Bogusław Kromołowski, p.o. zastępcy prokuratora rejonowego w Prokuraturze Częstochowa-Południe.
Obrońca Dawida B., mecenas Marek Raszewski przekonywał sąd, że jego klient nie zasługuje na karę dożywocia. Oskarżony zaś tłumaczył, że "wszystko działo się spontanicznie" i przyznał, że żałuje swoich czynów. Twierdził, że nie planował zabójstwa, a młotek miał mu służyć jedynie do obrony.
W listopadzie 2024 roku Sąd Okręgowy w Częstochowie skazał mężczyznę na karę łączną 25 lat pozbawienia wolności oraz nakazał mu zapłatę 40 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz żony ofiary. Sąd uznał, że oskarżony działał z zamiarem pozbawienia życia ofiary, a jego zachowanie było brutalne i bezwzględne.
Oskarżony podszedł od ławki na której siedział Tomasz K., bez uprzedzenia, w sposób nagły, niespodziewany, zadał mu kilka uderzeń metalowym młotkiem w głowę i szyję. Na podstawie opinii biegłych nie ulega wątpliwości, że najpoważniejsze obrażenia, jakie miał pokrzywdzony to urazy wewnątrzczaszkowe, które skutkowały zgonem – mówiła przewodnicząca składu sędziowskiego Urszula Adamik.
Zarówno prokuratura, jak i obrońca Dawida B. odwołały się od wyroku. Prokuratura domagała się kary dożywocia, obrona – złagodzenia kary. Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał jednak w mocy wyrok Sądu Okręgowego w Częstochowie.
Sprawa Jordana M., który towarzyszył Dawidowi B. na Placu Orląt Lwowskich jest obecnie rozpatrywana w odrębnym procesie.
Źródło: SE.pl