25-lat więzienia za zabójstwo. Wyrok w sprawie z Placu Orląt Lwowskich w Częstochowie

i

Autor: KMP Częstochowa, Materiały prasowe

Kryminalne

Dawid B. zatłukł młotkiem Tomasza K. Prawomocny wyrok ws. tragedii na Placu Orląt Lwowskich w Częstochowie

2025-06-17 16:43

Tragedia, która w czerwcu 2022 roku wstrząsnęła mieszkańcami Częstochowy znalazła swój finał na sali sądowej. Dawid B. usłyszał prawomocny wyrok – 25 lat pozbawienia wolności za brutalne zabójstwo Tomasza K. na Placu Orląt Lwowskich. Agresor wyjął z plecaka młotek i zaczął okładać swoją ofiarę młotkiem po głowie.

Tragedia na Placu Orląt Lwowskich w Częstochowie

Do tragedii doszło w czerwcu 2022 roku. Dawid B., będąc w stanie silnego upojenia alkoholowego dowiedział się, że jego była partnerka, Malwina M. (37 l.), przebywa na Placu Orląt Lwowskich w towarzystwie innego mężczyzny – Tomasza K. Buzujący agresją B. wsiadł w tramwaj i podjechał na pobliski przystanek. Idąc w stronę ławki, z plecaka wyjął młotek. Po krótkiej wymianie zdań zaatakował bezbronnego Tomasza K., zadając mu serię ciosów w głowę. Chwilę później uciekł. 

Skatowany, nieprzytomny mężczyzna osunął się na ziemię. Mimo natychmiastowej reanimacji i szybkiego transportu do szpitala, jego życia nie udało się uratować. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci 49-latka były poważne obrażenia głowy.

Śląsk Radio ESKA Google News

Dawid B. był chorobliwie zazdrosny o swoją byłą partnerkę

Dawidowi B. przez cały czas towarzyszył Jordan M. Koledzy razem pili przed zbrodnią, razem przyjechali na Plac Orląt Lwowskich i razem ukryli się w mieszkaniu znajomej przed policją. Ich próba uniknięcia konsekwencji okazała się daremna. Jeszcze tego samego dnia wieczorem mężczyźni zostali zatrzymani przez policjantów.

Prokuratura Rejonowa Częstochowa-Południe w czerwcu 2023 roku skierowała do Sądu Okręgowego w Częstochowie akt oskarżenia przeciwko 35-letniemu Dawidowi B., zarzucając mu zabójstwo, groźby karalne, naruszenie nietykalności cielesnej i zniszczenie mienia. W trakcie procesu Malwina M. zeznała, że B. nie podobało się, że na ławce są też inni mężczyźni. 

Z każdym telefonem był coraz bardziej zdenerwowany. Słychać też było, że jest pijany. W jednym z ostatnich telefonów krzyczał już, że pozabija, ale nie powiedział kogo – mówiła kobieta przed sądem. 

Opowiedziała też o przebiegu samego ataku. 

Z niebieskiego plecaka (Dawid B. - przyp. red.) wyjął młotek. Między nim a panem Tomkiem wynikła awantura. Dawid dopytywał go, czy uważa mnie za ku... Dlatego że pan Tomek powiedział wcześniej do mnie, że "mam ochronę". Dawid to usłyszał przez telefon i uznał, że zostałam obrażona. Potem zaczął go bić młotkiem – relacjonowała Malwina M.

Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok 25 lat więzienia

Prokuratura domagała się dla oskarżonego kary dożywocia. 

–Widać wyraźnie, że oskarżony przyjechał po to, aby zabić. Od razu skierował się do ławki. I od razu zaatakował. To było totalne lekceważenie zdrowia i życia drugiego człowieka. Ponadto oskarżony nie przejawia czegoś takiego jak skrucha czy poczucie winy. Jest wielokrotnie karany, ale nie wyciągnął z tego żadnych wniosków – mówił w sądzie prokurator Bogusław Kromołowski, p.o. zastępcy prokuratora rejonowego w Prokuraturze Częstochowa-Południe. 

Obrońca Dawida B., mecenas Marek Raszewski przekonywał sąd, że jego klient nie zasługuje na karę dożywocia. Oskarżony zaś tłumaczył, że "wszystko działo się spontanicznie" i przyznał, że żałuje swoich czynów. Twierdził, że nie planował zabójstwa, a młotek miał mu służyć jedynie do obrony.

W listopadzie 2024 roku Sąd Okręgowy w Częstochowie skazał mężczyznę na karę łączną 25 lat pozbawienia wolności oraz nakazał mu zapłatę 40 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz żony ofiary. Sąd uznał, że oskarżony działał z zamiarem pozbawienia życia ofiary, a jego zachowanie było brutalne i bezwzględne.

Oskarżony podszedł od ławki na której siedział Tomasz K., bez uprzedzenia, w sposób nagły, niespodziewany, zadał mu kilka uderzeń metalowym młotkiem w głowę i szyję. Na podstawie opinii biegłych nie ulega wątpliwości, że najpoważniejsze obrażenia, jakie miał pokrzywdzony to urazy wewnątrzczaszkowe, które skutkowały zgonem – mówiła przewodnicząca składu sędziowskiego Urszula Adamik.

Zarówno prokuratura, jak i obrońca Dawida B. odwołały się od wyroku. Prokuratura domagała się kary dożywocia, obrona – złagodzenia kary. Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał jednak w mocy wyrok Sądu Okręgowego w Częstochowie.

Sprawa Jordana M., który towarzyszył Dawidowi B. na Placu Orląt Lwowskich jest obecnie rozpatrywana w odrębnym procesie.

Źródło: SE.pl