Kradzież w promocji? Ajnsztajn z Siemianowic może posiedzieć
Policjanci niejedną rzecz już w swojej karierze zawodowej widzieli, ale ta sytuacja mogła przerosnąć nawet ich. Oto w Siemianowicach Śląskich doszło do kradzieży towaru sklepowego w jednym z dyskontów. Ot, wydawałoby się, rutynowa sprawa. No ale nie z tym gagatkiem. 30-letni mężczyzna ukradł alkohol oraz artykuły spożywcze, które zapakował do reklamówki, a następnie postawił przy wejściu do sklepu. Nie wiedzieć czemu, mężczyzna wyszedł ze sklepu by po chwili wrócić po "swój" towar. W tym momencie na jego drodze stanęła ochrona, która ujęła złodzieja i powiadomiła policję i zatrzymaniu.
Jeśli w tym momencie pomyśleliście, że to bardzo nieudolny złodziej, to dalej jest jeszcze lepiej. 30-latek bowiem mistrzem matematyki nie jest, a i z logiki orłem pewnie nigdy nie był. Jak podliczono, wartość skradzionego towaru wyniosła blisko 900 złotych, a to - jak wiadomo, kwalifikuje się jako przestępstwo. I w tym momencie nastąpiło święte oburzenie złodziejaszka, który sądził, że kradnąc alkohol będący w sprzedaży po cenie promocyjnej, promocja przechodzi również na kradzież dzięki czemu nie przekroczyłby kwoty 800 złotych, a co za tym idzie, nie byłoby to przestępstwo, tylko wykroczenie. A że jego rozumowanie było błędne, to w kajdankach trafił do aresztu.
Mężczyzna usłyszał już zarzut kradzieży, za co grozi mu do 5 lat więzienia.