Cudem przeżył pod gruzami zawalonej kamienicy. Maksia uratowali strażacy
Strażacy znaleźli Maksia po czterech godzinach pracy na gruzowisku. 27 stycznia tego roku przy ul. Bednorza w Katowicach doszło do wybuchu w jednej z kamienic. Piesek mieszkał wraz z rodziną D. i drugim yorkiem o imieniu Smerf. Drugiego pieska - niestety - nie udało się odnaleźć.
W wyniku wybuchu gazu zginęła jego pani, 69-letnia Halina D. i jej córka Elżbieta D., natomiast ranny został Edward D., mąż kościelnej, który zdaniem prokuratury odpowiada za tę tragedię. On także ucierpiał w wybuchu. Trafił do szpitala, a gdy opuścił już placówkę, postawiono mu zarzuty, a następnie tymczasowo aresztowano.
Jak podaje "Fakt", malutkim yorkiem zaopiekował się przyjaciel rodziny. Maksiu wciąż jednak nie może wyjść z traumy, jaką przeżył na początku tego roku.
- Maksiu nie wyszedł jeszcze ani razu do kuchni, boi się nowych pomieszczeń - przekazał w rozmowie z "Faktem" pan Waldemar.
W wychodzeniu z traumatycznych przeżyć pomaga mu york pana Waldemara - Tofik. Pieski znają się od dawna.