Akcja protestacyjna w Przedsiębiorstwie Górniczym Silesia w Czechowicach-Dziedzicach nie zwalnia tempa. To już piąta doba, odkąd grupa około 20 pracowników zdecydowała się pozostać pod ziemią. Na powierzchni wspiera ich kilkoro kolegów. Jak zapewnia rzecznik protestujących, Kazimierz Grajcarek, nastroje są bojowe, a stan zdrowia górników dobry.
Wszyscy czują się dobrze; są zdrowi. Akcja protestacyjna nadal trwa – przekazał w piątek Kazimierz Grajcarek.
Protest, który rozpoczął się w poniedziałek rano, formalnie nie ma charakteru strajku, ponieważ w kopalni trwa obecnie przerwa świąteczna. Górnicy wykorzystali ten czas, by zwrócić uwagę na swoją dramatyczną sytuację. Wydobycie ma zostać wznowione po przerwie.
Zobacz zdjęcia
Czego domagają się protestujący górnicy?
Głównym i nieugiętym postulatem protestujących jest przyjazd ministra energii Miłosza Motyki do Czechowic-Dziedzic. Górnicy chcą bezpośredniej rozmowy i konkretnych deklaracji. To jednak nie wszystko. Związkowcy przedstawili listę warunków, których spełnienie mogłoby zakończyć protest.
Domagają się, aby Ministerstwo Energii zagwarantowało pracownikom Silesii - w przypadku upadłości lub likwidacji zakładu – alokację na najbliższą kopalnię od ich miejsca zamieszkania. Chcą również, by resort skierował do Sejmu nowelizację ustawy górniczej, która obejmie prywatną kopalnię Silesia instrumentami osłonowymi. Obecne przepisy, które wejdą w życie od 1 stycznia 2026 r., dotyczą tylko spółek z udziałem Skarbu Państwa.
Postulaty skierowano także do właściciela PG Silesia, czyli Grupy Bumech, oraz zarządcy sądowego. Górnicy oczekują gwarancji na piśmie, że wobec protestujących nie zostaną wyciągnięte konsekwencje, a także ustalenia konkretnego terminu wypłaty nagrody barbórkowej. Ostatnim żądaniem jest powołanie zespołu, który zajmie się poprawą bezpieczeństwa w kopalni, zagrożonego przez niskie obłożenie stanowisk pracy.
Minister odpowiada listownie, ale to za mało
Minister Miłosz Motyka już przed świętami prosił górników o zawieszenie akcji i przystąpienie do rozmów po 6 stycznia, jednak ta oferta ich nie zadowoliła. W czwartek minister wystosował drugie pismo, w którym zadeklarował gotowość wsparcia dialogu i zaprosił protestujących oraz związkowców na posiedzenie Trójstronnego Zespołu Branżowego ds. Bezpieczeństwa Socjalnego Górników. Spotkanie ma się odbyć 7 stycznia w Katowicach.
Ta propozycja również spotkała się z krytyką. Przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda napisał na platformie X, że górnicy nie zamierzają ustąpić.
Wobec braku jakiejkolwiek odpowiedzi na postulaty, górnicy kontynuują protest i deklarują, że zostaną pod ziemią do skutku - napisał Piotr Duda.
Liderzy związków zawodowych działających w Silesii w opublikowanym stanowisku podkreślili, że tylko przyjazd ministra Motyki do protestujących i rozmowa z załogą może doprowadzić do przerwania akcji.
Do gry włącza się prezydent
We wtorek na kopalni pojawił się prezydencki minister Karol Rabenda. Przypomniał on o deklaracji prezydenta Andrzeja Dudy, który po podpisaniu nowelizacji ustawy górniczej zwracał uwagę, że prawo nie obejmuje wszystkich górników i nie traktuje ich równo. Zapowiedział wówczas wniesienie własnej poprawki.
Pracujemy nad nią, aby przed najbliższym posiedzeniem Sejmu wystąpić z inicjatywą zmiany tej ustawy, by objęła ona wszystkich górników - podkreślił minister Rabenda.
Sytuacja w kopalni jest napięta. Pod koniec listopada zarządca masy sanacyjnej zawiadomił o zamiarze zwolnień grupowych, które miałyby objąć ponad 750 osób. Grupa Bumech, właściciel kopalni, złożyła ofertę jej dzierżawy i przejęcia części pracowników, co tymczasowo przesunęło zwolnienia na styczeń. W najbliższy poniedziałek w kopalni ma się zebrać rada sekcji górnictwa węgla kamiennego NSZZ Solidarność, by omówić dalsze kroki.