Dramat Kamilka rozgrywał się na oczach całej Polski. 3 kwietnia trafił on do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka z licznymi oparzeniami, które spowodował jego ojczym Dawid B. Mężczyzna polewał go wrzątkiem i rzucił nim na rozgrany piec. Bił go też słuchawką od prysznica. Wszystko dlatego, bo chłopiec zrzucił jego telefon ze stolika. Ojczym znęcał się nad Kamilkiem od wielu tygodni. Lekarze walczyli ponad miesiąc o życie zmaltretowanego ojca. Niestety, zmarł 8 maja.
Oprawca Kamilka odpowie za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Zarzuty ciążą także na matce chłopca, Magdalenie B. oraz wujostwie chłopca. Dawid B. i matka Kamilka siedzą w areszcie. Śledztwo zostało przeniesione z Częstochowy do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Ucieczki z domu i sygnały, że coś w domu Kamilka jest nie tak
Śledczy zajmujący się tą sprawą badają wiele wątków - nie tylko te związane z maltretowaniem chłopca i doprowadzeniem do jego śmierci. Sprawdzane są również instytucje, które zajmowały się rodziną Kamilka, bowiem wiele wskazuje na to, że tragedii można było wcześniej zapobiec. Jak pisał jakiś czas temu Onet.pl, kluczowy w tej sprawie mógł być listopad 2022 roku. Chodzi konkretnie niedzielę 13 listopada, kiedy Kamilek uciekł z domu w Olkuszu w samej piżamce. Chłopiec trafił do szpitala a ten powiadomił od razu o sytuacji sąd. Beata Górszczyk, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Krakowie, potwierdziła te informacje.
- W listopadzie 2022 roku szpital zawiadomił nas o odnalezieniu zaginionego dziecka. Sąd wszczął postępowanie z urzędu, które zakończyło się w marcu 2023 roku ograniczeniem władzy rodzicielskiej - mówi w rozmowie z Super Expressem.
Nad rodziną nadzór pełnił kurator. W swoich sprawozdaniach wysyłanych do sądu zwracał uwagę na "dysfunkcyjność wychowawczą w odniesieniu do małoletnich dzieci" i miał ją mobilizować do większej współpracy z instytucjami. W swoich raportach nie wskazywał jednak na to, aby w rodzinie dochodziło do przemocy wobec dzieci.
OPS mówi jedno, sąd drugie. Kto mówi prawdę?
Ważnym wątkiem w całej sprawie jest współpraca pomiędzy Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Olkuszu, a tamtejszym sądem. Dyrektorka ośrodka w rozmowie z TVN24 powiedziała, że w sprawie rodziny Kamilka wysłano do sądu pięć wniosków.
- Średnio co miesiąc była przekazywana informacja do sądu o tym, co dzieje się w tej rodzinie. We wnioskach było wskazane, że w naszej opinii dochodziło do zagrożenia zdrowia i życia dziecka, chociażby przez niekontrolowane ucieczki chłopca z domu bez zupełnego nadzoru rodziców - cytuje Magdalenę Jajkiewicz Onet.
Wszystkiemu jednak zaprzecza sędzia Górszczyk. Jak przekazała, nie było sytuacji, aby MOPS "wielokrotnie informował Sąd Rejonowy w Olkuszu o istnieniu stanu zagrożenia zdrowia czy życia". Jak przekazała, było tylko jedno pismo (z 31 października 2022 roku), które dotyczyło wglądu w sytuację rodziny.
W kolejnej rozmowie, tym razem z Onetem, dyrektorka OPS stwierdziła, że wysłane do sądu "wnioski były o różnej treści, ale przynajmniej w jednym było wskazane wprost, że w naszej opinii dochodziło do zagrożenia zdrowia i życia dziecka". Ponadto na przełomie lutego i marca wysłano kolejne pismo, w którym stwierdzono wyprowadzkę rodziny z Olkusza.
Słowo przeciwko słowu? Spór na linii MOPS i sądu w sprawie Kamilka z Częstochowy
Super Express poprosił obie strony - sąd i MOPS, o ostateczną wersję w tej sprawie.
- Ośrodek Pomocy Społecznej w Olkuszu, w odpowiedzi na Pana maila informuje, że dokumentacja w sprawie historii małoletniego Kamila oraz podejmowanych przez tutejszy Ośrodek działań, została zabezpieczona przez organy prowadzące śledztwo w tej sprawie. W związku z powyższym, ze względu na dobro śledztwa, Ośrodek nie może udzielić szczegółowych informacji w sprawie - napisała Magdalena Jajkiewicz, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Olkuszu.
Pragnę podkreślić, iż w mediach ukazało się już wiele komunikatów w tej sprawie. Potwierdzam informacje dotyczące ilości wystąpień tutejszego Ośrodka do sądu w sprawie rodziny i jej funkcjonowania, w okresie jej pobytu na terenie gminy Olkusz, natomiast dementuję informacje wyemitowane w mediach jakoby Ośrodek Pomocy Społecznej w Olkuszu pięciokrotnie informował Sąd o istnieniu stanu zagrożenia zdrowia czy życia - dodała pani dyrektor.
W dalszej części odpowiedzi można przeczytać, że od momentu informacji z częstochowskiego MOPS, że rodzina Kamilka przeniosła się do Olkusza, rodzina została objęta od razu wsparciem. Pracownicy tutejszego Ośrodka współpracowali również w tym zakresie z innymi podmiotami tj. Policja, Oświata, Sąd.Tutejszy OPS kontaktował się z MOPS w Częstochowie - informuje Magdalena Jajkiewicz.
Sprawę skomentowała również sędzia Górszczyk.
- Postępowanie dotyczące dziecka jest niejawne, mogę tylko udzielić informacji natury ogólnej. Na moment udzielania odpowiedzi mediom posiadałam wiedzę o jednym piśmie inicjującym z października 2022 roku z prośbą o wgląd w sytuację rodziny. Mam również wiedzę o piśmie z lutego 2023 roku. Niestety, nie znam jego treści, gdyż akta sprawy są zabezpieczone przez Sąd Rejonowy w Częstochowie lub Prokuraturę Regionalną w Gdańsku - powiedziała Super Expressowi rzeczniczka sądu.
Karolina Sosińska: MOPS w Olkuszu po prostu kłamie
Do sprawy niejasności na linii MOPS-sąd odniosła się Karolina Sosinska, sędzia sądu rodzinnego, prezes Stowarzyszenia Sędziów Sądów Rodzinnych Pro Familia.
- Powiem wprost. MOPS w Olkuszu po prostu kłamie, mówiąc o rzekomych pięciu raportach, które miały niby trafić do sądu w tej sprawie. Tak nie było. Raport MOPS był tylko jeden. I nie mówił o przemocy, a jedynie o "niewydolności wychowawczej", bo matka tego zmarłego chłopca jest nieco, że tak powiem, nieogarnięta, niezaradna. MOPS ani słowem nie wspomniał o przemocy, materiały są w sądzie, to można udowodnić - stwierdziła Sosinska.
Jak wiadomo, sąd ograniczył Magdalenie B. prawa rodzicielskie nad dwójką synów, w tym Kamilkiem. Nadzór sprawował prokurator, a kobieta została zobowiązana do współpracy z asystentem rodziny. Magdalena B. i Dawid B. mieli również ograniczone prawa w stosunku do dwójki innych dzieci - M. B. i O. B.
Po tragedii, jaka rozegrała się w domu w Częstochowie, wszystkie dzieci zostały zabezpieczone. Najmłodsze trafiły do pieczy zastępczej, najstarsze do placówki opiekuńczo-wychowawczej.