Matka Kamilka straci prawa rodzicielskie? Wkrótce pierwsza rozprawa

i

Autor: Archiwum/Facebook Matka Kamilka straci prawa rodzicielskie? Wkrótce pierwsza rozprawa

Ważny temat

Matka Kamilka straci prawa rodzicielskie? Wkrótce pierwsza rozprawa

Wkrótce sąd zadecyduje o tym, czy matka Kamilka z Częstochowy straci prawa rodzicielskie. Obecnie kobieta przebywa w areszcie, podobnie jak jej mąż Dawid B., który skatował chłopca i przyczynił się do śmierci 8-letniego chłopca.

Magdalena B. straci prawa rodzicielskie? Zdecyduje sąd

Wkrótce ma się odbyć rozprawa sądowa, w czasie której zapadnie decyzja o tym, czy odebrać matce zmarłego Kamilka, Magdalenie B., prawa rodzicielskie - informuje gazeta.pl. Piątka jej dzieci aktualnie przebywa w pieczy zastępczej. Dwójka trafiła do rodziny zastępczej, a pozostała trójka jest w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Jak przekazał Dominik Bogacz, rzecznik Sądu Rejonowego w Częstochowie, rozprawa dotycząca odebrania jej praw rodzicielskich może się odbyć już w czerwcu.

- Trudno w tej chwili oszacować, czy to będzie jedna rozprawa, to zależy od wszystkich okoliczności. Niemniej uważam, że w czerwcu rozprawa powinna się już odbyć - powiedział Bogacz.

Termin jeszcze nie został wyznaczony. Do czasu rozprawy dzieci będą dalej w pieczy zastępczej. Rzecznik sądu odniósł się również do kwestii ostatnich pogłosek mówiących o tym, że matka Kamilka może być w ciąży. Taką informację ujawnił brat Dawida B. w rozmowie z "Interwencją" Polsatu. 

Sam o nich wiem tylko z doniesień medialnych - mówi.

Właściwym jednak jest pytanie, czy jeśli informacja o jej ciąży się potwierdzi, to czy sąd również odbierze jej prawa rodzicielskie? - Sąd czysto teoretycznie ma możliwość wszczęcia z urzędu postępowania w takiej sprawie - przyznaje Dominik Bogacz. Dodaje jednak, że na ten moment Magdalena B. jest do dyspozycji prokuratury. Sąd będzie zajmował się najpewniej jej sprawą, jeśli prokuratura złożył wniosek o przedłużenie aresztu.

Śmierć Kamilka z Częstochowy. Cała Polska żyła jego sprawą

Po raz pierwszy cała Polska usłyszała o sprawie Kamilka na początku kwietnia, kiedy media obiegła informacja o skatowaniu go przez ojczyma, 27-letniego Dawida B. Informacje o tym, co zrobił chłopcu jego oprawca, przerażają do dzisiaj. 29 marca oblał go wrzątkiem i rzucił nim na rozgrzany piec. Bił go też słuchawką od prysznica. Wszystko z powodu zrzucenia przez Kamilka telefonu ojczyma ze stołu. Chłopiec trafił 3 kwietnia śmigłowcem do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach z oparzeniami zajmującymi 25 procent jego ciała. Przez pięć dni cierpiał z bólu w domu, bo nikt mu nie chciał pomóc, włącznie z jego matką. 

W szpitalu okazało się, że chłopiec miał już wcześniej złamania i ślady po przypalaniu papierosami. Dziś wiadomo, że ojczym znęcał się nad nim tygodniami. Kamil przeszedł kilka zabiegów, polegających m.in. na usunięciu martwego naskórka i położeniu przeszczepów skóry na rany oparzeniowe. Największym problemem była jednak choroba oparzeniowa, która ostatecznie przyczyniła się do jego śmierci. Chłopiec w wyniku powikłań i uszkodzeń wielu narządów zmarł 8 maja. Pogrzeb odbył się 13 maja. 

Wiadomości ze Śląska

i

Autor: Archiwum Wiadomości ze Śląska Link: https://www.eska.pl/slaskie/