Gliwice: Okradł, a następnie podpalił przyczepę kempingową
Do nietypowej sytuacji doszło w nocy z 17 na 18 lipca w Gliwicach. Pewien mieszkaniec postanowił wybrać się na wieczorny spacer. Kiedy dotarł do ulicy Chorzowskiej zaintrygowała go opuszczona przyczepa kempingowa. Mężczyzna wyczuł chyba okazję do łatwego zarobku i postanowił włamać się do przyczepy. Nie spodziewał się jednak, że widzi go oko kamery. 34-letni mężczyzna wynosił z niej sprzęt wędkarski, turystyczny oraz telewizor. Wszystko było rejestrowane przez działający automatycznie monitoring miejski. Gdy sprawca opuścił to miejsce, doszło do pożaru. Po kilkudziesięciu sekundach nie było ani przyczepy, ani śladów włamania.
- Policjanci nie musieli bardzo się trudzić – szybko zrozumieli, że pożar nie był przypadkowy, a w sprawcy rozpoznali znanego sobie, wielokrotnie notowanego i karanego, mężczyznę. Wizyta w jego lokum dała oczekiwany rezultat. Wyprowadzono go z mieszkania razem ze zrabowanym z przyczepy mieniem - informują policjanci z Gliwic.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Igor Angulo zagrał ostatni mecz dla Górnika Zabrze. Wzruszające pożegnanie! [ZDJĘCIA]
- Rząd łagodzi kolejne obostrzenia. Dystans społeczny zmniejszony, więcej kibiców na stadionach
- Nacjonaliści przeszli ulicami Katowic. Była też kontrmanifestacja [ZDJĘCIA]
Właściciel przyczepy oszacował wartość odzyskanych przedmiotów na kwotę ponad 7 tys. zł. Podejrzany trafił do policyjnego aresztu, a w najbliższym czasie o jego losach zdecyduje prokurator i sąd. Z uwagi na przeszłość recydywisty, grozi mu wieloletnie więzienie.