40 lat od przeszczepu serca w Zabrzu. Profesor Religa niósł je w misce. "Byleby się tylko nie poślizgnął"

5 listopada mija 40 lat od pierwszego udanego przeszczepu serca w Polsce, którego dokonał zespół prof. Zbigniewa Religi w Zabrzu. Z tej okazji miasto organizuje uroczyste obchody. O kulisach samej operacji opowiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową prof. Andrzej Bochenek, jeden z członków zespołu prof. Religi.

40 lat od przeszczepu serca w Zabrzu. Profesor Religa niósł je w misce. Byleby się tylko nie poślizgnął

i

Autor: Michał Zembala/Facebook/ Archiwum prywatne/ Archiwum prywatne 40 lat od przeszczepu serca w Zabrzu. Profesor Religa niósł je w misce. "Byleby się tylko nie poślizgnął"

Zabrze świętuje. Tak miasto odda hołd Relidze i dawcom

Zabrze przygotowuje się do obchodów 40. rocznicy pierwszego udanego przeszczepienia serca w Polsce. To historyczne wydarzenie miało miejsce 5 listopada 1985 roku, a na czele zespołu medycznego stał legendarny kardiochirurg, prof. Zbigniew Religa. Z tej okazji miasto zaplanowało szereg wydarzeń. Jak poinformował urząd miasta, w poniedziałek, 3 listopada, ponad tysiąc uczniów ze szkół średnich weźmie udział w spotkaniu poświęconym transplantologii. Młodzież zobaczy także film „Bogowie”, opowiadający o pionierskich latach pracy profesora.

Główne obchody odbędą się dokładnie w rocznicę operacji, 5 listopada. W Urzędzie Miasta Zabrza zaplanowano debatę „40 lat po przeszczepieniu serca – dziedzictwo prof. Zbigniewa Religi”, w której udział wezmą pionierzy polskiej kardiochirurgii, a także piloci wojskowi, którzy brali udział w Akcji Serce. Tego samego dnia w centrum miasta otwarty zostanie skwer Dawców Drugiego Życia, gdzie symbolicznie posadzona zostanie kalina koralowa. Jej czerwone owoce mają przypominać o sercach, które z miłością zostały podarowane innym.

"Jak kura zniesie jajko, to gdacze". Religa wiedział, jak wygrać z systemem

Choć pierwszy przeszczep z 1985 roku technicznie się udał, pacjent zmarł osiem dni później. Mimo to prof. Religa nie poddał się i kontynuował swoją misję. Prof. Andrzej Bochenek, który był członkiem jego zespołu, w rozmowie z PAP wspominał, że bez uporu i charyzmy Religi nic by się nie udało. To on potrafił walczyć z realiami PRL-u, zdobywać fundusze i przychylność mediów.

Oj tak. Wiedział, że potrzebuje opinii publicznej po swojej stronie. Dzwonił do radia, kazał zapraszać dziennikarzy. Protestowałem, bo pacjent jeszcze walczył o życie, a on na to: „jak kura zniesie jajko, to gdacze”. Wiedział, że sukces trzeba pokazać, by zdobyć przychylność ludzi i władz.

Prof. Bochenek opowiedział anegdotę, która doskonale obrazuje, jak nietypowe metody stosował Religa, by dotrzeć do jak najszerszej publiczności.

Pamiętam, jak pewnego dnia ugrzązł w gabinecie, mieliśmy jakieś ważne sprawy do obgadania, ale okazało się, że prof. Religa udziela wywiadu „Przeglądowi Akwarystycznemu”. Miał nosa, bo wędkarze to ogromna grupa.

"Spojrzałem w tę pustą przestrzeń między żebrami, poczułem lęk". Tak wyglądał pierwszy przeszczep

Dziś przeszczep serca to skomplikowana, ale jednak procedura. Wtedy, 40 lat temu, była to mieszanka nauki, pasji i brawurowej improwizacji. Prof. Andrzej Bochenek, który miał wówczas 35 lat, doskonale pamięta każdy szczegół tamtego dnia.

Wchodzę do pracy, zwykły dzień, pogoda fatalna, chmury, siąpi deszcz. Religa mówi: będzie przeszczep. Już wiedziałem, że nie wrócę do domu przynajmniej przez dwa dni. Pacjent był w krytycznym stanie. Dawcę przywieziono z Warszawy – wspominał w rozmowie z PAP.

Momentem, który na zawsze zapisał się w jego pamięci, była chwila, gdy prof. Religa osobiście przyniósł na salę operacyjną nowe serce.

W pewnym momencie Religa wchodzi i niesie serce w metalowej miseczce z lodem. Na stopach miał chodaki, takie na grubej, gładkiej podeszwie. Spojrzałem na niego i przez myśl mi przemknęło: byleby się tylko nie poślizgnął, ale na szczęście nie. Operacja poszła szybko, dwie godziny z kawałkiem. [...] Przyznam, że kiedy wyjęliśmy serce z klatki piersiowej biorcy i spojrzałem w tę pustą przestrzeń między żebrami, poczułem lęk. Ale nie trwał on długo, nowe serce zostało „przyszyte”, zdjęliśmy klemy i to nowe serce zaczęło bić. To był moment, którego nie zapomnę nigdy.

"Dziś by się to nie mogło zdarzyć". Improwizacja, która uratowała życie

Po operacji pojawiły się jednak dramatyczne komplikacje. Pacjent zaczął krwawić, a w szpitalu brakowało krwi. Wtedy Religa po raz kolejny pokazał swoją determinację.

Religa kazał dzwonić do radia, by zorganizować dawców. Potem przyjechało wojsko z Gliwic, 20 żołnierzy oddało krew wprost do transfuzji. Dziś by się to nie mogło zdarzyć. Ale ratowaliśmy życie – opowiadał prof. Bochenek.

W realiach PRL-u brakowało wszystkiego: leków, sprzętu, a nawet benzyny. Prof. Religa potrafił jednak iść do pierwszego sekretarza partii i załatwić nie tylko szwy, ale też... talon na samochód dla swojego asystenta, samemu jeżdżąc starym, zaniedbanym autem. To właśnie dzięki jego determinacji, uporowi i wizji, polska transplantologia osiągnęła światowy poziom. Jak podsumował prof. Bochenek:

Gdyby profesor Religa dziś wszedł na salę operacyjną? Myślę, że by się uśmiechnął. Powiedziałby: „Andrzej, wreszcie to wszystko działa, jak trzeba”. A potem pewnie by się z kimś pokłócił, bo inaczej nie potrafił. Ale to dzięki niemu mamy w Polsce transplantologię na światowym poziomie.

Śląsk Radio ESKA Google News