15 marca – tej daty nigdy nie zapomnimy, bo był to najgorszy dzień w naszym życiu. W tym dniu zostało wykonane USG brzuszka naszej córeczki, na które skierowała nas pani doktor pediatra. Zuzia zaczęła nagle wymiotować i pojawiła się gorączka. Po przebadaniu córeczki pani doktor stwierdziła, że brzuszek naszej Zuzi wydaje się mieć zbyt duże opory przy badaniu i dlatego skierowała nas na dalszą diagnostykę do szpitala w Chorzowie. Tam otrzymaliśmy diagnozę, że Zuzia ma ogromnego guza w brzuszku. Ta wiadomość rozdarła nasze serca na milion kawałków i sprawiła, że nasz świat się zatrzymał. Nogi się pod nami ugięły, a dotychczasowe życie runęło - tak rozpoczyna się trwająca już niemal rok walka o życie dwuletniej Zuzi Sowy z Wieszowy.
Na co choruje Zuzia?
Lekarze skierowali Zuzię do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Tam po przeprowadzonych badaniach zapadła diagnoza – neuroblastoma IV stopnia z przerzutami do węzłów chłonnych, jamy brzusznej, klatki piersiowej, kości i szpiku kostnego. Tomograf wskazał rozmiar, jakiego nikt się nie spodziewał – 11 cm!
Przeszła już 8 cykli chemioterapii, która osłabiła jej malutki organizm.
9 grudnia Zuzia przeszłą ciężką operację. Trwała 11 długich, pełnych bólu godzin. Chirurdzy pomyślnie usunęli większą część guza i nerkę.
Zobacz zdjęcia
Kiedy Zuzia zaczęła powoli dochodzić do siebie, my, rodzice, mieliśmy nadzieję, że najgorsze już za nami. Niestety, los zadał nam kolejny bolesny cios. Na jej główce wyczuliśmy guzki. Nasz niepokój natychmiast przerodził się w paraliżujący strach. 19 grudnia zostaliśmy wypisani do domu, ale już następnego dnia telefon ze szpitala wezwał nas z powrotem - informuje mama Zuzi.
Kolejne badania – tomografia, trepanobiopsja, USG – wykazało, że w jamie opłucnej zbiera się płyn i konieczne będzie założenie drenu. Pobranie próbek do badań było tylko początkiem kolejnych dni pełnych niepewności. Rodzice wciąż czekają na wyniki, a każdy dzień to dla nich kolejne godziny napięcia i lęku.
Sylwester, który miał być nowym początkiem, przyniósł nowy dramat. Zuzia zaczęła gorączkować i wymiotować. Nie wiadomo jeszcze, co jest tego przyczyną.
Czasami naprawdę zaczyna brakować nam sił. Jesteśmy wyczerpani fizycznie, psychicznie i emocjonalnie. Jednak za każdym razem, gdy Zuzia się uśmiecha, gdy choć przez chwilę widzimy na jej twarzy odrobinę radości, czujemy, że musimy walczyć dalej. To dla niej, dla naszej małej wojowniczki, nie możemy się poddać - mówi mama Zuzi.
Rodzice Zuzi zwracają się z prośbą o finansową pomoc. Założyli zbiórkę pieniędzy w serwisie siepomaga Zebrali na terapię już ponad 1 mln zł. Wsparło ich ponad 27 tys. ludzi. Potrzeba jeszcze ponad 800 tys. zł.
"Błagamy, pomóżcie nam ocalić naszą Zuzię! Terapia przeciw wznowie to jedyna nadzieja, aby ten koszmar się nie powtórzył. Każda złotówka, każde udostępnienie to krok bliżej do uratowania naszej córeczki" - apelują rodzice Zuzi.