Śmierć Kamilka z Częstochowy: Ziobro zmienia kwalifikację czynu na zabójstwo
W poniedziałek rano cały kraj obiegła informacja o śmierci 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Chłopiec trafił 3 kwietnia do Górnośląskiego Centrum Zdrowia dziecka z 25 procentami poparzonego ciała, niezaleczonymi złamaniami, śladami po pobiciach i przypalaniu papierosów. Do powstania ran przyczynił się ojczym dziecka, 27-letni Dawid B., który od kilku tygodni maltretował chłopca. Najpoważniejsze rany powstały 29 marca, kiedy ojczym wylał na Kamilka wrzątek i rzucił nim na gorący piec. Wszystko działo się na oczach biernie przyglądającej się matki - Magdaleny B. oraz mieszkających z nimi pod jednym dachem cioci i wujka.
Przez kolejne dni nikt nie reagował na cierpienia chłopca. Dopiero 3 kwietnia, chłopiec trafił do szpitala przez kilka dni niemiłosiernie cierpiąc.
Choć lekarze GCZD robili co mogli, aby go uratować, Kamilek zmarł w poniedziałek 8 maja rano. Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nie leczonymi ranami oparzeniowymi.
8-letni Kamilek nie żyje. Lekarze wskazali przyczyny
27-letni Dawid B. otrzymał 5 kwietnia zarzuty od prokuratury, że 29 marca próbował pozbawić życia swojego pasierba polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn.
Brak jakichkolwiek słów, by określić, co było udziałem tego dziecka - jego cierpienie i zadawany mu z premedytacją, świadomy, okrutny, ból, który doprowadził ostatecznie do jego śmierci; jaki to jest poziom bestialstwa i zezwierzęcenia, by tak traktować innego człowieka, do tego dziecko. (...) Wydałem dziś polecenie, by doszło do niezwłocznej zmiany kwalifikacji prawnej czynu zarzucanego sprawcy tego ohydnego, okrutnego, zbrodniczego zachowania - powiedział w poniedziałek 8 maja w Katowicach Zbigniew Ziobro, szef Ministerstwa Sprawiedliwości.
Do tej pory sprawca stał pod zarzutem usiłowania zabójstwa i znęcania ze szczególnym okrucieństwem. Teraz ten zarzut będzie zmieniony na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem oraz znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem w przedziale czasu poprzedzającym ostateczny czyn, który doprowadził do śmierci chłopca - dodał prokurator generalny.
Dawid B. przyznał się do stawianych mu zarzutów i odmówił składania wyjaśnień.
Zarzuty postawiono również matce Kamilka, Magdalenie B. która obecnie odbywa tymczasowy areszt. 35-letnia matka chłopca jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem i brak reakcji na krzywdę wyrządzaną Kamilkowi. Kobieta również przyznała się do winy.
Prokuratura postawiła również zarzuty ciotce chłopca: Anecie J. o nieudzielenie pomocy. Podobne zarzuty otrzymał jej mąż, Wojciech J. Grozi im za to kara do trzech lat więzienia, po przesłuchaniu oboje trafili pod dozór policji.