Od 16 dni lekarze w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach walczą o życie 8-letniego Kamilka. Chłopiec trafił do placówki brudny, z połamanymi kończynami i oparzeniami trzeciego stopnia, które objęły 25 procent ciała. By ulżyć mu w bólu, personel medyczny zdecydował się wprowadzić go w śpiączkę farmakologiczną.
Sprawa maltretowanego ośmiolatka poruszyła całą Polskę. Za gehennę dziecka jest odpowiedzialny jego ojczym, 27-letni Dawid B. Mężczyzna miał przypalać Kamilka papierosami, polewać go wrzątkiem i rzucić na rozpalony piec. Prokuratura postawiła Dawidowi B. zarzut usiłowania zabójstwa, a także maltretowania chłopca ze szczególnym okrucieństwem. Zarzuty usłyszała także matka chłopca, Magdalena B. oraz ciotka, która mieszkała razem z rodziną B. pod jednym dachem.
Władze katowickiego lekarza na bieżąco informują opinię publiczną o stanie zdrowia chłopca. Wczoraj (wtorek 18 kwietnia) pochwalili się sukcesem: lekarze wykonali w pełni przeszczepy skóry na poparzone miejsca. Na tę chwilę zabiegi u chłopca zostały zakończone. Ale do pełni zdrowia jeszcze długa droga. Największym zagrożeniem dla ośmiolatka jest ciężki przebieg choroby oparzeniowej, spowodowanej rozległymi oparzeniami i nieleczeniem ran oparzeniowych przez wiele dni.
- Na razie nie ma mowy o jakimkolwiek wybudzaniu chłopca ze śpiączki farmakologicznej. Jego organizm w połączeniu ze specjalistyczną, nowoczesną i profesjonalną aparaturą oraz lekami, walczy z rozwiniętą chorobą oparzeniową. Chłopcem opiekują się profesjonaliści - przekazał w rozmowie z Super Expressem, Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Szpital zgłosił sprawę zbiórki pieniędzy na leczenie Kamila
Tymczasem w Internecie trwa zbiórka na pomoc i leczenie Kamilka z Częstochowy. Za jej organizację odpowiada Akademia Dobrych Pomysłów. W kilka dni udało się uzbierać 600 tys. zł. Jednak z biegiem czasu zbiórka budzi coraz więcej zastrzeżeń.
Jak podkreśla szpital, chłopiec nie potrzebuje żadnych zbiórek, ponieważ ma zapewnioną profesjonalną opiekę całego personelu szpitala. Z kolei fundacja na swoim profilu na Facebooku zamieściła informację, że chłopiec powinien trafić do szpitala w Łęcznej.
"Szanowni Państwo rozpoczynamy starania aby Kamilek mógł być leczony w szpitalu w Łęcznej. To najlepszy szpital w Polsce gdzie trafiają najcięższe przypadki poparzonych dzieci. Kamilek powinien jak najszybciej trafić do szpitala w Łęcznej pod opiekę Prof. dr hab. n. med. Jerzego Strużyny" - czytamy na profilu Akademii Dobrych Pomysłów.
Władze GCZD mówią, że nie ma mowy o jakimkolwiek transporcie dziecka do innej placówki. Uważają, że Akademia Dobrych Pomysłów nadużywa ich wizerunku. W końcu sprawa zbiórki wylądowała u policji.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie. Sprawą zajmuje się wydział do walki z przestępczością gospodarczą. Wszystkie zgromadzone dokumenty zostały przekazana prokuraturze i to ona podejmie teraz decyzję w tej sprawie, po przeanalizowaniu materiału dowodowego - przekazał aspirant Olaf Burakiewicz z zespołu prasowego śląskiego garnizonu.
W odpowiedzi Akademia Dobrych Pomysłów broni się, że post zamieszczony na Facebooku to tylko propozycja, a fundacja szuka najlepszego miejsca na leczenie chłopca. Sam profesor Strużyna ze szpitala w Łęcznej odcina się od całej sprawy.
"Nie znam stanu chłopca ani rozległości obrażeń. Nie mogę wypowiadać się w kwestii transportu. Nigdy nie są potrzebne pieniądze na leczenie dziecka, które jest leczone w naszym szpitalu czy innym, gdzie procedury są opłacane przez NFZ" - przekazał pisemnie swoje stanowisko prof.dr hab. Jerzy Strużyna redakcji "Aktualności" TVP 3 Katowice.