Nie żyje 43-letni Michał Kędzierski, policjant z Raciborza zastrzelony w czasie służby przez 40-letniego bandytę. Na jaw wychodzą kolejne fakty dotyczące tej bulwersującej sprawy. Napastnik strzelił do policjanta kilka razy glocka, a w samochodzie miał też broń maszynową. Służby w jego mieszkaniu ujawniły również materiały wybuchowe oraz plantację marihuany.
"Strzelał z zimną krwią. To wyglądało jak egzekucja"
Przypomnijmy, że do tej tragedii doszło we wtorek, 4 maja. Młodszy aspirant Michał Kędzierski był wtedy na służbie. Dostał zgłoszenie o podejrzanym mężczyźnie, który podaje się za policjanta i kontroluje innych kierowców. Funkcjonariusz pojechał na miejsce ze swoim partnerem. Policjanci poprosili mężczyznę o pokazanie dokumentów. 40-latek poszedł po nie do samochodu, wyciągnął glocka i zaczął strzelać.
Śmiertelnie ranił jednego z policjantów, drugi zareagował szybko i strzelił napastnikowi w nogi.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", 40-letni napastnik miał w swoim reanult czeski pistolet maszynowy Skorpion z ostrą amunicją. Eksperci nie mają wątpliwości, że gdyby go użył to doszłoby do krwawej jatki.
Młodszy aspirant Michał Kędzierski w policji służył przez 10 lat. Wcześniej był dziennikarzem w lokalnych mediach.
- Był zawsze otwarty na potrzeby innych, nigdy nie odmówił pomocy. Na zawsze pozostanie w naszych sercach jako ciepły, uśmiechnięty, życzliwy i uczynny kolega. Był znakomitym i pewnym towarzyszem na służbie. Zawsze pomocnym i gotowym poświęcić każdemu swój czas - wspominają koledzy zastrzelonego policjanta.
Zabójca policjanta usłyszał już zarzuty
Zarzut zabójstwa policjanta oraz usiłowania zabójstwa drugiego z policjantów, a także posiadania znacznej ilości broni i amunicji usłyszał dziś 40 latek, który wczoraj w Raciborzu śmiertelnie postrzelił policjanta. Mężczyzna obecnie przebywa w szpitalu, gdzie przeszedł operację.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że zatrzymany mężczyzna, sprawca zabójstwa, mógł być pod wpływem alkoholu w momencie zdarzenia. Natomiast szczegółowa opinia toksykologiczna będzie wskazywała w jakim stężeniu był to alkohol i czy mężczyzna nie był też pod wpływem innych środków odurzających - mówi Joanna Smorczewska rzeczniczka prokuratury okręgowej w Gliwicach.