Zmarł jeden z górników
W środę, 22 stycznia w godzinach porannych w kopalni Knurów-Szczygłowice doszło do zapalenia metanu w ścianie XVII pokładu 405/1 poniżej poziomu 850 m. W zagrożonym rejonie przebywało 44 pracowników, wszyscy zostali wycofani i wytransportowani na powierzchnię. Poszkodowanych zostało 16 osób górników, z czego 15 trafiło do szpitali m.in. w Siemianowicach Śląskich, Gliwicach, Rybniku, Knurowie i Krakowie.
Początkowo siedmiu górników trafiło do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, a wieczorem do placówki przetransportowano kolejnych dwóch ze szpitali w Gliwicach i Wodzisławiu Śląskim.
- Górników wczoraj do nas trafiło w sumie dziewięciu, jeszcze były takie transporty wieczorne z Gliwic i z Wodzisławia Śląskiego - powiedział Wojciech Smętek z Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Niestety dzisiaj rano (23 stycznia) zmarł jeden z górników hospitalizowanych w siemianowickiej oparzeniówce. Jego stan był bardzo ciężki, miał poparzenia III stopnia głowy, twarzy i dróg oddechowych.
- To był pacjent, który miał ponad 40 procent powierzchni ciała poparzone i to był największy problem, bo miał oparzenia trzeciego stopnia głowy i twarzy i zaawansowane oparzenia dróg oddechowych. Mimo takich sporych wysiłków się nie udało go uratować - powiedział dla Eski Wojciech Smętek z Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Zmarły mężczyzna był sztygarem zmianowym. W Ruchu Szczygłowice pracował od 17 lat.
Aktualnie w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich przebywa ośmiu górników, z czego czterech na oddziale intensywnej terapii. Ich stan jest ciężki. Mają poparzenia II i III stopnia.