Ruszył proces podwójnego mordercy z Gruszewni
Do zbrodni doszło w nocy z 7 na 8 lipca 2022 roku. W jednym z domów jednorodzinnych w Gruszewni (pow. kłobucki) odnaleziono dwa ciała: 48-letniej Edyty Sz. oraz 70-letniej matki kobiety Urszuli C., które mieszkały razem. Miały one rany kłute. Ciała odnalazła Dorota F., druga córka Urszuli.
W Częstochowie ruszył właśnie proces mordercy, 42-letniego Rafała O., sąsiada zamordowanych kobiet. Dorota F. była pierwszym świadkiem, który złożył zeznania.
Polecany artykuł:
– W sobotę po raz ostatni widziałam siostrę i mamę. W poniedziałek miałyśmy jechać do Kłobucka na zakupy. Dzwoniliśmy tam, ale nikt nie odbierał, ale pomyślałam, że może pojechały autobusem. Potem zabraliśmy się za porządki w ogródku. Znajomy wyciął drzewo. Chciałam dać to drewno matce na opał. Zaczęliśmy wydzwaniać, ale w dalej nikt nie odbierał. Wtedy moja córka Karolina pojechała do Gruszewni. Nie upłynęło 10 minut, jak córka dzwoniła. Krzyczała do słuchawki tak, że niewiele można było zrozumieć. Zrozumiałam, że coś się stało z Edytą, że leży we krwi. Pojechałam tam – opowiadała.
– Weszłam do domu i poszłam na górę. Zobaczyłam Edytę. Siedziała przy łóżku w kałuży zaschniętej krwi. Jej włosy zasłaniały twarz. Nie podeszłam bliżej i nie dotykałam jej. Potem zaczęłam sprawdzać, gdzie mama. Wtedy zauważyłam wystające z sypialni sine stopy mamy. podeszłam blisko. Zobaczyłam, że jej twarz wygląda dziwnie. A potem, że mama w ustach ma zaschniętą krew – dodała Dorota F.
Matka i córka znalezione w kałużach krwi
Rafał O. przed sądem był bardzo małomówny. Nie przyznał się do zbrodni i uparcie milczał. Przypomnijmy jednak, że wcześniej wziął udział w eksperymencie procesowym na miejscu zbrodni. Tłumaczył wówczas śledczym, gdzie i jak mordował Urszulę K. oraz jej córkę Edytę S. Nie potrafił jednocześnie wytłumaczyć, dlaczego to zrobił.
Feralnej nocy Rafał O. był w gościnie u kobiet. Przy zakrapianej kolacji mężczyzna rzucił się najpierw na Edytę. Pobił i skopał ją do nieprzytomności. Potem tak samo zrobił z jej matką. Po wszystkim pojechał do siebie. Po kilku godzinach podejrzany wrócił jednak do domu kobiet. Zorientował się, że wciąż żyją. Wtedy zaczął zadawać im ciosy nożem. Sprawcy grozi dożywocie.