21 lipca br. w godzinach porannych na lotnisku w Lipowej w powiecie żywieckim doszło do tragicznego wypadku. Krótko po starcie samolot J-1 Prząśniczka rozbił się o ziemię i stanął w płomieniach. Na miejsce przybyli strażacy, jednak samolot spłonął doszczętnie, a 75-letni pilot maszyny zginął na miejscu.
Szokujące ustalenia Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych
Okoliczności wypadku badali policjanci pod nadzorem prokuratora oraz Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Znamy szokujące ustalenia komisji.
- Po analizie zebranych materiałów, działając na podstawie art. 135 ustawy z dnia 3 lipca 2002 r. - Prawo lotnicze (Dz. U. 2002 Nr 130 poz. 1112, z późn. zm.), Komisja postanowiła odstąpić od badania zdarzenia lotniczego, powiadamiając jednocześnie właściwe organy o podejrzeniu naruszenia przepisów karnych - czytamy w raporcie Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Komisja PKBWL zdecydowała o odstąpieniu od badania zdarzenia z uwagi na to, że tragicznie zmarły pilot nie posiadał uprawnień lotniczych, samolot nie był wpisany do rejestru ani do ewidencji statków powietrznych, nie posiadał żadnej dokumentacji potwierdzającej jego zdatności do lotu, użytkowany był według nieudokumentowanych zasad oraz niezgodnie z przepisami stanowiącymi o użytkowaniu statku powietrznego. Dodatkowo miejsce startu - lądowisko w Lipowej, nie figurowało w Ewidencji Lądowisk ULC.
W toku prowadzonych pracownicy PKBWL ustalili, że kwalifikacje lotnicze pilota wynikały z jego doświadczenia w przeszłości, kiedy latał szybowcami w charakterze ucznia-pilota (niepotwierdzony nalot ogólny około 200 godzin), m.in. na szybowisku Żar oraz w Bielsku-Białej. W charakterze pasażera mężczyzna miał mieć wielokrotnie okazję do pilotowania.
- Był cenionym w środowisku lotniczym technikiem i mechanikiem lotniczym (bez formalnych kwalifikacji), wieloletnim pracownikiem lokalnych zakładów lotniczych, aktywnym modelarzem lotniczym - czytamy w raporcie.
Członkom komisji udało się dotrzeć do świadków prób użytkowych wykonywanych na samolocie przez ofiarę wypadku na długo przed wypadkiem. Zeznali oni, że tragicznie zakończony lot był pierwszym lotem tego samolotu, jednak zdaniem komisji istnieją przesłanki, aby sądzić, że ofiara wykonała/wykonywała uprzednio loty tym samolotem, właśnie z lądowiska w Lipowej.
Komisja przekazała sprawę do Prokuratury Rejonowej w Żywcu oraz powiadomiła Prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego, ponieważ w ich ocenie zostały naruszone zapisy Ustawy Prawo lotnicze.
Okoliczności tragicznego wypadku
Według ustaleń komisji na podstawie zeznań świadków i nagrania wideo 75-letni mężczyzna przybył na lądowisko w Lipowej z zamiarem wykonywania lotów swoim zbudowany amatorsko samolotem ultralekki typu J-1 „Prząśniczka”, który przechowywał w pobliskim hangarze.Początkowo wszystko odbywało się normalnie - samolot prawidłowo wystartował i zaczął wznosić się w powietrze. Kiedy samolot wzbił się na wysokość ok. 30-40 metrów, a pilot rozpoczął zakręt w lewo, tuż po wprowadzeniu do zakrętu, samolot wszedł w lewy korkociąg i pionowo zderzył się z polem rzepaku.
- Pożar wybuchł natychmiast, próba gaszenia podjęta przez świadków była nieskuteczna. Pilotujący samolot mężczyzna zginął na miejscu, samolot uległ całkowitemu spaleniu. W krótkim czasie na miejsce zdarzenia dotarły lokalne zastępy OSP a w kolejności jednostki ratowniczo-gaśnicze PSP, które dogasiły pożar i zabezpieczyły miejsce wypadku - czytamy w raporcie komisji.
Według ustaleń komisji pilot miał zapięte pasy, które wytrzymały uderzenie z ziemią, jednak nawet jeśli nie doszłoby do pożaru, szanse na przeżycie dla pilota byłyby znikome. Drewniana konstrukcja samolotu została zupełnie zmiażdżona przez siłę uderzenia samolotu.
- Ciężki silnik, usytuowany za głową pilota, przyczynił się z pewnością do destrukcji kabiny. Zbiornik z paliwem (zawierający prawdopodobnie kilkanaście litrów benzyny samochodowej), znajdował się pomiędzy pilotem a silnikiem. Przy uderzeniu samolotu o ziemię zbiornik został zniszczony, a paliwo rozlało się po szczątkach konstrukcji - ustaliła komisja.
W opinii członków komisji podczas lotu nie wystąpiły usterki techniczne samolotu. Nie dało się jednak przeanalizować ciągłości kinematyki napędów sterowania samolotem, ponieważ konstrukcja płatowca doszczętnie się spaliła.
75-latek samodzielnie wprowadził modyfikacje w samolocie
Jak czytamy w raporcie, samolot powstał w latach 90. XX w. wyniku prac nieżyjącego już budowniczego-amatora. Prace prowadzone były według oryginalnej dokumentacji konstrukcyjnej, a jej rozpoczęcie budowniczy zgłosił do IKCSP4. Początkowo pojazd został wyposażony dwusuwowy silnik 24 KM, pochodzący z samochodu Trabant. Wedle relacji świadków, samolot z tym napędem nigdy nie wzniósł się w powietrze.Komisja PKBWL ustaliła, że po przejęciu samolotu, mężczyzna, który zginął w wypadku, przeprowadził na nim szereg prac i modyfikacji, mających na celu fizyczne uzdatnienie konstrukcji do lotu. Mężczyzna m.in. wymienił silnik na mocniejszy, wymienił golenie podwozia głównego oraz zaadoptował i stosował szereg podzespołów i wyposażenia.
- Zamiana silnika oraz podwozia znacząco zwiększały obciążenie powierzchni nośnej. Mogły także skutkować przesunięciem środka ciężkości w locie „do tyłu”, wpływając tym samym negatywnie na charakterystyki pilotażowe i korkociągowe samolotu - czytamy w raporcie.
Lądowisko było wykreślone z ewidencji
Lądowisko w Lipowej było ujęte w Ewidencji Lądowisk ULC, a przez kilka ostatnich lat służyło jako miejsce aktywnej działalności lotniczej. W 2023 roku zostało jednak wykreślone z ewidencji i utraciło oficjalny status. W dniu tragicznego wypadku trawiasta droga startowa była utrzymana w dobrym stanie, ponieważ dzień wcześniej zakończyła się tam impreza paralotnictwa.