Matka zabiła dziecko - ustalenia prokuratury
Do rodzinnej tragedii w Mysłowicach doszło pod koniec maja. Jak informuje prokuratura, 30-letnia matka zadzwoniła na pogotowie i cała roztrzęsiona poinformowała, że jej dwuletni syn Marek nie oddycha. Na miejsce szybko przyjechało pogotowie. Ratownicy rozpoczęli reanimację chłopczyka, jednak nie odniosła ona skutku. Chłopczyk zmarł.
Do mieszkania 30-letniej Magdaleny weszli policjanci i prokurator, aby przeprowadzić czynności wyjaśniające. Od razu wszęte zostało śledztwo.
- Materiał dowodowy zebrany w czasie postępowania, nie już w czasie wszczęcia, ale w jego toku, w szczególności biegłych przeprowadzających sekcję zwłok, dała prokuratorowi podstawy do przedstawienia matce dziecka zarzutu zabójstwa - mówi prokurator Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Dziecko zostało uduszone
Biegli zgodnie orzekli, że dwuletni Marek został uduszony. Ta informacja spowodowała, że policjanci zaczęli zbierać także inne dowody potwierdzające, że w mieszkaniu doszło do zabójstwa.
Okazuje się, że do tragedii doszło, kiedy kobieta pozostała w dwupokojowym mieszkaniu tylko z Markiem i jego starszym bratem, a ojciec wyszedł do pracy.
Według zeznań matki, jej synowie spali razem na rogówce. I to właśnie jej starszy syn miał zaalarmować kobietę, że dwulatek nie oddycha.
Według biegłych nie ma możliwości o śmierci w czasie bezdechu. Za tą tragedią stoi inna osoba. Policjanci i prokurator wskazali na matkę, jako osobę, która dopuściła się przestępstwa. 30-letnia Magdalena została zatrzymana i i aresztowana na trzy miesiące.
Kobieta nie przyznaje się do winy.