Strzelanina pod Częstochową. W sprawie działa już prokuratura
W poniedziałek, 18 września Prokuratura Rejonowa w Myszkowie wszczęła śledztwo w sprawie sobotniej strzelaniny we miejscowości Podlesie pod Częstochową. Zlecono sekcję zwłok, która ma się odbyć w środę 20 września w Zakładzie Medycyny Sądowej w Katowicach. Do zbrodni doszło w sobotę 16 września. Około 10 policjanci z Koniecpola pojechali do Podlesia, gdzie przy ul. Głównej świadkowie zauważyli mężczyznę z obrażeniami głowy i brzucha. Wezwany na miejsce lekarz próbował reanimować mężczyznę, ale ten niestety zmarł. To 52-letni mieszkaniec Częstochowy. Mężczyzna był myśliwym i budowlańcem.
Za garażem posesji znajdującej się w pobliżu znaleziono drugie ciało należące do 44-letniego Arkadiusza N. Mężczyzna miał obrażenia klatki piersiowej. Po oględzinach stwierdzono, że najprawdopodobniej ich obrażenia spowodowało oddanie strzałów z broni palnej.
Ze wstępnych ustaleń śledztwa, które poczyniono na podstawie analizy zabezpieczonych dowodów, oględzin zwłok, a także przesłuchanych dotychczas świadków wynika, że 52-latek przyjechał na posesję należącą do Arkadiusza N., gdzie oddał do niego dwa strzały z broni myśliwskiej, którą posiadał legalnie, następnie odebrał sobie życie używając tej samej broni - przekazał prok. Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Strzelanina pod Częstochową. Poszło o kobietę?
Mężczyzna strzelał z tzw. kniejówki, której bardzo często używają myśliwi. Prokuratura wstępnie ustaliła, że do zbrodni doszło z powodów osobistych. Mężczyźni znali się nie od dziś. Firma Pawła P. wybudowała dom, należący do Arkadiusza N., przed którym doszło strzelaniny. Przyczyną nie były kwestie finansowe. Jak Udało się ustalić od matki Arkadiusza N., winę za całe wydarzenie ma ponosić żona zastrzelonego Arkadiusza N. - Bernarda. Kiedy Firma Pawła P. zaczęła stawiać ich domek, "Słoń" siedział jeszcze w więzieniu. W tym czasie Pawła P. i Bernardę N. połączyło gorące uczucie.
Sprawy nabrały rozpędu, gdy Arkadiusz N. opuścił mury zakładu karnego. Wrócił do nowego domku i dość szybko zorientował się, że żonę może łączyć z budowlańcem z Aleksandrowa coś więcej niż przyjaźń. "Słoń" zadziałał, tak jak potrafił - dotkliwie pobił Bernardę. Ta poskarżyła się Pawłowi P. Ten przyjechał do Arkadiusza N. i po bardzo burzliwej wymianie zdań padły strzały w stronę "Słonia". Trafiły w plecy. Potem Paweł P. sam wymierzył sobie sprawiedliwość.
Śledczy będą potrzebowali opinii balistycznej, badań DNA, a także zeznań świadków.