Śląski dźwięk w „Heweliuszu”. Orkiestra strażacka z Brennej w serialu Jana Holubka. To nie jedyny śląski ślad

2025-11-13 11:42

W nowym serialu Jana Holoubka „Heweliusz”, obok znanych aktorów i efektownych zdjęć, pojawia się wyjątkowy śląski akcent – muzyka Orkiestry Dętej Ochotniczej Straży Pożarnej z Górek Wielkich. Ich wykonanie marsza „Broadway” A.C. van Leeuwena nadało jednej ze scen niepowtarzalny klimat, a muzycy wystąpili… we własnych mundurach!

Orkiestra dęta Górki Wielkie w Heweliuszi

i

Autor: Nettflix/ Materiały prasowe

Znad morza w Beskidy. "Heweliusz" kryje śląskie wątki

Serial „Heweliusz”, najnowsza produkcja Netflixa w reżyserii Jana Holoubka, błyskawicznie stał się jednym z najgłośniejszych tytułów jesieni. Dramat katastroficzny opowiada o największej powojennej tragedii morskiej w Polsce – zatonięciu promu „Jan Heweliusz” w 1993 roku. Choć akcja serialu rozgrywa się głównie na Bałtyku i w salach sądowych, nie zabrakło w nim silnych śląskich wątków, które nadały produkcji wyjątkowego, realistycznego klimatu.

W najnowszej produkcji Netflixa usłyszeć można muzykę Orkiestry Dętej Ochotniczej Straży Pożarnej w Górkach Wielkich. Zespół, pod batutą kapelmistrza Wojciecha Pawlusa, nie tylko nagrał utwory do produkcji, ale również pojawił się w jednej ze scen.

Jak zdradził w rozmowie z „Wieściami znad Brennicy” kapelmistrz orkiestry, muzycy nie musieli specjalnie przygotowywać się do występu – ich oryginalne mundury tak przypadły ekipie do gustu, że wystąpili właśnie w nich.

– Panie charakteryzatorki nie miały z nami żadnych problemów. Serial nawiązuje do początku lat dziewięćdziesiątych, więc nasze mundury doskonale wpisały się w klimat tamtych czasów – mówił Wojciech Pawlus.

Na potrzeby serialu orkiestra przygotowała trzy marszowe utwory utrzymane w duchu optymizmu. Ostatecznie reżyser Jan Holubek wybrał marsz „Broadway” A.C. van Leeuwena, którego energiczne brzmienie doskonale wkomponowało się w filmowy klimat.

– Nagrania trwały wiele godzin – od popołudnia aż do północy. Było bardzo zimno, ale nikt nie narzekał. Wszyscy byliśmy podekscytowani udziałem w produkcji – wspominał kapelmistrz.

Sceny z udziałem muzyków realizowano na starym dworcu PKS, gdzie odtworzono realia początku lat 90. – w tle można było zobaczyć klasyczne samochody i autobusy z epoki.

Spotkania z gwiazdami

Członkowie orkiestry mieli też okazję spotkać znanych aktorów – Mirosława Zbrojewicza i Joachima Lamżę, których widzowie kojarzą m.in. z filmów „Chłopaki nie płaczą”, „PitBull” czy „Kingsajz”.

– Zobaczyć ich na żywo na planie filmowym to coś wyjątkowego. Wszyscy byli bardzo życzliwi i ciekawi naszej muzyki – dodaje Pawlus.

Praca przy serialu okazała się wymagającym, ale inspirującym doświadczeniem. Każda scena była dopracowywana w najmniejszych detalach – od ruchu kamery po tempo muzyki.

– Zaledwie kilka ujęć kręciliśmy chyba siedem godzin. Pierwszy reżyser śledził wszystko na monitorze, a drugi dbał o każdy szczegół na planie – wspomina kapelmistrz.

Choć w samym serialu nazwa orkiestry nie pada, pełna nazwa zespołu pojawi się w napisach końcowych odcinka, w którym muzycy wystąpili. W serialu pada także kilka zdań dotyczących orkiestry. Wiceminister Janusz Kowalik (Joachim Lamża) z "troską" wypowiada się o orkiestrze: "Mieli być 20 minut temu, ci orkiestranci to se pewnie jaja odmrożą". Na co ze spokojem odpowiada mu prezes Armatora:

– Daj spokój zobacz, przywykli do mrozu. Co tydzień grają u biskupa w katedrze ku chwale episkopatu.

Zobaczcie zdjęcia scen z orkiestrą w galerii.

Śląsk w roli głównej – Chałupki udają Świnoujście

Udział orkiestry z Górek Wielkich to nie jedyny śląski akcent. Choć akcja serialu „Heweliusz” rozgrywa się głównie na Bałtyku, spostrzegawczy widzowie z pewnością rozpoznali Chałupki – miejscowość przy granicy z Czechami. To właśnie tam ekipa filmowa odtworzyła klimat lat 90., tworząc scenografię przejścia granicznego, przez które do kraju wracają ocaleni z katastrofy promu „Jan Heweliusz”.

Jak zdradził reżyser Jan Holoubek w rozmowie z Radiem 90, wybór tego miejsca był nieprzypadkowy:

– Chałupki mają świetną infrastrukturę graniczną, idealną do przeniesienia widzów w tamten czas. Na ekranie „udajemy” Świnoujście, choć w rzeczywistości jesteśmy na Śląsku – mówił Holoubek.

Scena kręcona była na nieczynnym przejściu granicznym, którego charakterystyczna blacha falista na elewacji i stalowa konstrukcja Mostu Jubileuszowego Cesarza Franciszka Józefa idealnie wpisały się w realia początku lat 90. W nagraniach uczestniczyło około stu osób – aktorów, statystów i członków ekipy. Praca nad tą sekwencją trwała niemal 12 godzin, a efekt końcowy można zobaczyć w ostatnich minutach drugiego odcinka - podczas scen widać również orkiestrę z Górek Wielkich.

Dziś to miejsce tętni życiem w zupełnie innym wymiarze – regularnie odbywa się tam „Jarmark na granicy”, który przyciąga wystawców i mieszkańców zarówno ze Śląska, jak i z Czech. Warto dodać, że w czasie powodziowego zagrożenia w 2024 roku właśnie tam strażacy wypełniali worki z piaskiem, wzmacniając wały nad Odrą.

Śląsk Radio ESKA Google News