Fani skoków narciarskich z niepokojem patrzą na prognozy pogody dla Wisły. Grudniowe konkursy, które mają zainaugurować rywalizację mężczyzn w sezonie 2025/26, mogą odbyć się w nietypowych warunkach. Wszystko z powodu problemów z naśnieżeniem skoczni im. Adama Małysza. Czasu jest coraz mniej, a mrozów jak nie było, tak nie ma. Organizatorzy biorą pod uwagę scenariusz, który może nie spodobać się tradycjonalistom.
Mowa o przeprowadzeniu zawodów w formule hybrydowej. Oznacza to, że skoczkowie korzystaliby z nowoczesnych, lodowych torów najazdowych, ale lądowaliby na zielonym zeskoku, czyli na igelicie. Taka sytuacja miała już miejsce w przeszłości.
Zobacz zdjęcia
Zawody hybrydowe w Wiśle? To nie pierwszy raz
Pomysł rozegrania zawodów bez naturalnego śniegu na zeskoku nie jest nowy. Jak przypominają organizatorzy, podobne konkursy Pucharu Świata w Wiśle odbyły się już w listopadzie 2022 roku. Choć rozwiązanie to budzi mieszane uczucia, może okazać się jedynym sposobem na uratowanie imprezy.
Nie ukrywam, że czas nas goni. Robimy wszystko, aby zawody odbyły się na śniegu. Jednak jak nie będzie wyjścia, to będą zawody „hybrydowe”. Mamy bardzo dobre tory lodowe - mówi Andrzej Wąsowicz, prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego.
Tegoroczny Puchar Świata w skokach narciarskich w Wiśle ma wyjątkowy harmonogram. Najpierw, w dniach 4-5 grudnia, na obiekcie im. Adama Małysza rywalizować będą panie, a tuż po nich, 6-7 grudnia, do walki staną mężczyźni.
Walka z czasem i pogodą. Czy uda się naśnieżyć skocznię?
Organizatorzy nie składają broni i robią wszystko, by na skoczni w Wiśle Malince pojawił się biały puch. Do miasta dostarczono specjalną maszynę, która może produkować śnieg nawet przy dodatnich temperaturach. Istnieje jednak obawa, że wyprodukowana ilość będzie niewystarczająca, a część śniegu po prostu stopnieje.
W zanadrzu są też inne plany. Jednym z nich jest produkcja śniegu na wyżej położonej Kubalonce, gdzie jest szansa na szybsze pojawienie się odpowiednich warunków. Rozważany jest także bardziej radykalny krok.
Zastanawiamy się, aby za zgodą naszego nadleśnictwa przetransportować śnieg z wyższych partii Baraniej Góry – informuje Wąsowicz.
Jak dodaje, kluczowe dla powodzenia misji "śnieg" będą najbliższe noce. Aby udało się w pełni przygotować obiekt zgodnie z wytycznymi Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), potrzeba co najmniej dwóch, trzech mroźnych nocy. Ilość śniegu potrzebna do pokrycia całego zeskoku jest ogromna.
- Potrzeba 2 300 metrów sześciennych śniegu, aby odpowiednio przygotować całą skocznię zgodnie w wytycznymi FIS – podsumował Wąsowicz.
Losy grudniowych zawodów wciąż wiszą na włosku.