Koronawirus. Trudna sytuacja salonów fryzjerskich i salonów kosmetycznych
Branża beauty czeka na oficjalne wytyczne i organizuje się nowo, a po ustabilizowaniu sytuacji spodziewa się dynamicznego wzrostu. Salony, które wciąż świadczą usługi wprowadzają restrykcyjne zasady dezynfekcji, organizują grafik pracy tak, aby ograniczyć liczbę osób w gabinecie, a przed wizytami odbywają się szczegółowe wywiady, aby zapobiec wizytom osób z jakąkolwiek infekcją. Zarówno specjaliści jak i klienci korzystają ze środków ochronnych.
W ostatnich dniach liczba wizyt realizowanych w otwartych salonach spadła nawet o 80 proc. Średnia dzienna wartość realizowanych wizyt spadła o 70-80 proc.. Nic dziwnego, że niektórzy postanawiają skorzystać z usług stylistów, kosmetyczek czy fryzjerów mobilnych.
- Niech klientki pomyślą czy warto ryzykować zdrowie i zamawiać do domu usługi kosmetyczne, pielęgnacyjne czy fryzjerskie. Nie brakuje na rynku osób, które świadczą usługi tego typu w domu. Nie jesteśmy w stanie sami wykonać testu na obecność koronawirusa. Uważajmy na osoby, które w tym czasie chcą Państwa narazić na niebezpieczeństwo wyłącznie dla osobistego zysku - mówi Ewa Żabińska – Lubowiecka, Prezes Stowarzyszenia Pro Beauty.
Około 20 proc. wizyt w salonach wciąż jest realizowanych, są to głównie zabiegi takie jak koloryzacja włosów, stylizacja paznokci czy strzyżenie, usługi terapeutyczne, jak masaże czy zabiegi podologiczne, oraz sezonowe, jak depilacja czy zabiegi ujędrniające. Przetrwają nie najwięksi, a najbardziej elastyczni. Lepszą pozycję mają salony, które korzystają z nowoczesnych narzędzi, które są w stanie na bieżąco monitorować i analizować statystyki, zabezpieczać finanse dzięki przedpłatom i prognozować przychody.
Staranna dezynfekcja i stosowanie jednorazowe produkty, takich jak maseczki, uniformy i rękawiczki, nie jest dla branży niczym nowym. Przy wielu zabiegach tego typu środki ochronne i procedury są wymagane od zawsze, a dla większości salonów dbanie o higienę pracy i stanowisk zabiegowych jest standardem. Wiele zamkniętych aktualnie salonów włącza się do akcji walki z koronawirusem, przekazując placówkom medycznym swoje środki ochronne.
Aktualnie nie są realizowane usługi, które klienci wykonują cyklicznie, takie jak np. manicure, strzyżenie czy koloryzacja. Kiedy sytuacja się unormuje, ci wszyscy klienci będą ich potrzebować. To nie są usługi luksusowe, z których można łatwo zrezygnować, wiele z nich to usługi tzw. pierwszej potrzeby. Szacujemy, że średnia liczba wizyt w salonie wzrośnie nawet o 200-300 proc. - mówi Sebastian Maśka CEO Versum
Branża stara się znaleźć sposób na efektywnie wykorzystanie dodatkowego czasu, dlatego koncentrujemy się na jej wsparciu w tym trudnym czasie, dostarczeniu niezbędnych narzędzi, dedykowanych szkoleń i materiałów, które pozwolą maksymalnie złagodzić wpływ kryzysu i przygotować się do działania w kolejnych miesiącach - dodaje Sebastian Maśka CEO Versum.
Branża hair & beauty, tak jak wszystkie inne, znajduje się obecnie w chwilowym szoku. Specjaliści i ich klienci zostali w dużej mierze w domu, aby przeczekać sytuację. To stan krótkoterminowy, już teraz salony udostępniają rezerwację terminów na kilka miesięcy w przód, wprowadzają sprzedaż bonów. Przewidujemy, że sytuacja zacznie się normować w maju, a szczyt ruchu w salonach nastąpi w czerwcu i miesiącach letnich - podaje Sebastian Maśka CEO Versum.