Pożar samochodu w Bytomiu
Do zdarzenia na terenie Bytomia doszło około godziny 3 w nocy z piątku na sobotę (7/8 marca 2025). Rozpędzony samochód marki fiat nie wyrobił na zakręcie i wjechał w barierki, uszkadzając przy tym zaparkowane obok samochody. Sytuacja miała miejsce na wysokości przystanku Bytom Pogoda koło Biedronki. W wyniku zdarzenia doszło do pożaru. Na miejscu działało kilka zastępów straży pożarnej.
- W samochodzie były 4 osoby, mieli 14-15 lat. Zostali zabrani do szpitala. - przekazała ESCE mł. asp. Paulina Gnietko z bytomskiej policji.
Nastolatkowie pochodzą z Sosnowca i Czeladzi.
Nastolatkowie nie zatrzymali się do kontroli
Zdarzenie wyglądało bardzo poważnie. W Internecie zaczęły krążyć informacje, że wypadek jest śmiertelny. Co jednak zdementowała rzeczniczka bytomskiej policji. Jednak z relacji świadków wynika, że było bardzo niebezpiecznie. Jak się okazało, zdarzenie poprzedzone było pościgiem policyjnym.
Zobacz zdjęcia
Mł. asp. Andżelina Rochowiak z zespołu prasowego KWP w Katowicach wskazała, że zanim samochód spłonął, udało się z niego samodzielnie wyjść wszystkim czterem osobom podróżującym autem. Auto należało do matki jednego z chłopców.
- Usłyszałem huk, a potem słowa „kładź się na ziemię”. Potem pożar - napisał anonimowy internauta na jednej z grup w mediach społecznościowych.
Utrudnień w Bytomiu o godzinie 7 juz nie było. Wiadomo jednak, że pościg prowadziła policja z Czeladzi, prowadził on przez Siemianowice Śląskie, Piekary Śląskie, a swój finał miał przy ulicy Krakowskiej a Witczaka w Bytomiu.
- Patrol w Czeladzi na ulicy Staszica chciał zatrzymać pojazd do kontroli. Pomimo sygnałów świetlnych i dźwiękowych oni się nie zatrzymali, więc podjęto pościg - powiedział dla ESKI mł. asp. Marcin Szopa, oficer prasowy będzińskiej policji.
