Nocny rajd ulicami Bytomia
Do zdarzenia doszło w nocy 15 września po godzinie 23:00. Patrol bytomskiej drogówki, pełniący służbę na ulicy Strzelców Bytomskich, zwrócił uwagę na kierującego hulajnogą elektryczną, który poruszał się z nietypową dla tego typu pojazdu prędkością. Intuicja nie myliła funkcjonariuszy. Przeprowadzony pomiar prędkości na policyjnym urządzeniu laserowym wskazał wynik aż 57 km/h.
Warto podkreślić, że zgodnie z obowiązującymi przepisami Prawa o ruchu drogowym, maksymalna dozwolona prędkość dla hulajnogi elektrycznej wynosi 20 km/h.
Jak się szybko okazało, rażące przekroczenie prędkości nie było jedynym wykroczeniem, jakiego dopuścił się tej nocy mieszkaniec Bytomia. Już podczas pierwszych chwil rozmowy mundurowi wyczuli od kierującego wyraźną woń alkoholu. Ich przypuszczenia potwierdziło badanie stanu trzeźwości.
- Badanie wskazało, że mieszkaniec Bytomia jest nietrzeźwy. W jego organizmie znajdował się ponad promil alkoholu - czytamy w oficjalnym komunikacie policji.
Kierowanie jakimkolwiek pojazdem w takim stanie jest skrajnie nieodpowiedzialne i stanowi poważne przestępstwo.
Brawurowa i niebezpieczna jazda nie mogła pozostać bez konsekwencji. Policjanci uniemożliwili 27-latkowi kontynuowanie podróży, która mogła zakończyć się tragedią. Za kierowanie hulajnogą elektryczną w stanie nietrzeźwości nałożono na niego mandat karny w wysokości 2500 złotych. Dodatkowo, za przekroczenie dozwolonej prędkości o 37 km/h, otrzymał mandat w kwocie 800 złotych. Łącznie, nocna przejażdżka kosztowała go 3300 złotych.
Nieletni i bez uprawnień
Okazuje się, że to nie jedyny incydent z udziałem użytkowników hulajnóg elektrycznych w regionie w ostatnich dniach. W ubiegły piątek 12 września policjanci z mysłowickiej drogówki, patrolując ulice miasta, zwrócili uwagę na dwóch chłopców poruszających się na hulajnogach elektrycznych po chodniku.
Jak się okazało, 12-latkowie z Mysłowic nie posiadali kart rowerowych, które są wymagane do kierowania tego typu pojazdami przez osoby poniżej 18. roku życia. Chłopcy zostali przekazani rodzicom, których poinformowano o obowiązujących przepisach. To jednak nie koniec sprawy - funkcjonariusze sporządzili dokumentację, która trafi do sądu rodzinnego.
