O problemie z nutriami w Rybniku pisaliśmy w lipcu. Zgodnie z unijnym prawem od 2016 roku zwierzęta te znajdują się na liście gatunków inwazyjnych, stwarzających zagrożenie dla Unii.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach zapowiedziała, że zostaną podjęte działania polegające na odłowieniu szkodników. W grę wchodził azyl lub eksterminacja. Ale jak na razie deklaracje pozostały "na papierze" i problem trwa, o czym boleśnie przekonała się jedna z mieszkanek Rybnika.
Sytuację opisała redakcja portalu rybnik.com.pl. W poniedziałek 6 listopada przed południem bulwarami wzdłuż Nacyny spacerowała matka z przyjaciółką i z 5-letnim dzieckiem. W pewnym momencie młoda nutria podbiegła i stanęła na bucie kobiety. Ta strzepnęła zwierzę, które w odwecie rzuciło się na jej syna i ugryzło go w nogę.
Matka poszła razem z dzieckiem do lekarza, który zalecił podanie szczepionki przeciwko wściekliźnie. Poinformował także o incydencie Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Rybniku.
Z informacji, jakie uzyskała redakcja portalu rybnik.com.pl wynika, że to nie pierwsza sytuacja tego typu. W czerwcu tego roku do sanepidu wpłynęło zgłoszenie o ugryzieniu przez nutrię.
Żaden szpital nie chciał zaszczepić chłopca. W końcu pomógł sanepid
Niestety znalezienie miejsca, w którym chłopiec mógłby dostać szczepionkę, okazało się niezwykle trudnym zadaniem.
"Obdzwoniłyśmy wszystkie możliwe szpitale i przychodnie w okolicy. Nikt nie chciał podać dziecku szczepionki na wściekliznę. Usłyszeliśmy, że dziecko ma 5 lat, a szczepionki podają od 12. roku życia, albo tym, że nie mają warunków do podania szczepionki" - mówi matka chłopca, cytowana przez portal rybnik.com.pl.
W końcu pomógł sanepid, który skierował kobietę do szpitala w Tychach. Tam chłopiec został przebadany i podano mu szczepionkę.