Wiadukt głupców w Tychach zwabił kierowcę dostawczaka
O piątkowym zdarzeniu napisał serwis 112tychy.pl. W godzinach wieczornych pod wiaduktem na ul. Glinczańskiej w Tychach utknął samochód dostawczy marki Iveco. Kierowca dostawczaka zignorował liczne znaki B-16 informujące o ograniczeniu wysokości pojazdu do 2,4 metrów. Najpierw uderzył w bramownicę, a następnie zaklinował się pod wiaduktem. Konieczna była interwencja służb.
Na miejsce przyjechała Straż Miejska. Strażnicy zabezpieczyli miejsce zdarzenia i pomogli kierowcy wyjechać spod wiaduktu. Żeby to było możliwe, trzeba było spuścić powietrze z kół dostawczaka. Do akcji włączyli się także pracownicy służby drogowej, którzy naprawili belkę ograniczającą wysokość przymocowaną do bramownicy.
Cierpliwość tyskich kierowców została wystawiona na próbę. Po około godzinie od zdarzenia ruch został przywrócony.

Poprzednie ofiary wiaduktu głupców w Tychach
To nie pierwsza sytuacja tego typu w Tychach. W lipcu 2023 roku kierowca dostawczego renault postanowił przejechać pod wiaduktem - na przekór znakom, które informowały o maksymalnej wysokości (2,4 metra). Sytuacja skończyła się tak, jak zawsze - samochód utknął, a przejazd przez kilkadziesiąt minut był zablokowany. Aby się wydostać, kierowca i pasażer postanowili upuścić powietrze z kół. Ten zabieg pozwolił im wydostać się z potrzasku. Wyjechali spod wiaduktu i skierowali się na jedną z pobliskich stacji paliw, gdzie dopompowali koła.
Niecały miesiąc później pisaliśmy o kierowcy dostawczego mercedesa, który wjechał pod przejazd i utknął, urywając przy tym obudowę pojazdu. Na miejsce wezwano patrole straży miejskiej oraz policji. Kierowcę dostawczaka przebadano alkomatem, był trzeźwy. Za spowodowanie zdarzenia drogowego i nie zastosowanie się do znaków został ukarany mandatem. Uszkodzony samochód trzeba było odholować. Utrudnienia na ul. Glinczańskiej trwały ponad godzinę.
A kolejny miesiąc później opisywaliśmy historię kierowcy samochodu dostawczego, który jechał ul. Glinczańską i postanowił zignorować wielkie znaki informujące o ograniczeniu wysokości pojazdów. Wjechał pod wiadukt, a historia skończyła się tak, jak zawsze - samochód utknął pod nim. Jako, że była to godzina poranna, w okolicy utworzyły się spore korki. Na miejsce wezwano policję. Ruch został poprowadzony wahadłowo, a w międzyczasie kierowca dostawczego iveco upuścił powietrze z kół, by się wydostać z potrzasku.