Finał głośnego sporu o osiedle "lex deweloper" w Burowcu
W poniedziałek przed południem spora grupa ludzi zebrała się przed wejściem do sądu. Znaleźli się w niej mieszkańcy Katowic, społecznicy z całego regionu, a także dziennikarze różnych stacji i portali. Wszyscy chcieli na żywo usłyszeć, jaki będzie finał sprawy kontrowersyjnego osiedla mieszkaniowego w Burowcu.
Chodzi o plany firmy Pietrzak B. B., która chce w tej dzielnicy - w pasie dawnej linii kolejowej - wybudować osiedle domów jednorodzinnych. Obowiązuje tam miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, dlatego inwestor złożył wniosek w trybie "lex deweloper" do rady miasta w Katowicach.
Radni pochylali się nad wnioskiem trzy razy, aż w końcu zgodę przegłosowali, ale skargę na ich uchwałę złożyli mieszkańcy. Rozstrzygnięciem sporu zajął się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach.
Sąd orzekł na korzyść mieszkańców Katowic
Po dwóch latach walki o "ostatni bastion zieleni" mieszkańcy Burowca mogą wreszcie otwierać szampana. Sąd stwierdził niezgodność zaskarżonej uchwały Rady Miasta Katowice z prawem i zasądził od gminy Katowice kwotę 797 zł na rzecz każdej osoby skarżącej tytułem zwrotów kosztów postępowania sądowego. Wyrok jest nieprawomocny, stronom przysługuje skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Trzeba przyznać, że rzadko zdarza się, by w tego typu sprawach materiał był tak bogaty. Chodzi tutaj głównie o wystąpienia mieszkańców z ich uwagami do projektu uchwały - zaczął sędzia Krzysztof Nowak.
Dalej sąd przypomniał, że inwestycja mieszkaniowa wzbudziła duży sprzeciw mieszkańców. Do urzędu wpłynęło ponad 500 negatywnych uwag od mieszkańców, negatywną opinię na temat planowanego osiedla wydała Rada Dzielnicy nr 15, a Komisja Rozwoju Miasta miała gotowy projekt odmowy jego realizacji.
W związku z tym, jeśli podejmowana jest uchwała korzystna dla inwestora, to takie rozstrzygnięcie rady musi być w należyty sposób uzasadnione (...) Oczywiście ten projekt uchwały ma swoje uzasadnienie, ale to uzasadnienie w ocenie sądu nie spełnia wymogów (...) Nie ma tam tego, co jest najważniejsze: jakimi motywami rada się kierowała, podejmując pozytywną dla inwestora uchwałę - tłumaczył sędzia.
Sąd stwierdził, że brak uzasadnienia uchwały stanowi istotne naruszenie art. 2 Konstytucji. Uwzględnił też zarzut dotyczący naruszenia lokalnych standardów urbanistycznych przez inwestora.
Sąd w materiałach, które towarzyszyły podjęciu tej uchwały, nie dostrzega próby weryfikacji tego, co zostało zawarte w analizie, jeżeli chodzi o kwestie odległości do szkoły, co w skardze zostało perfekcyjnie wręcz wykazane materiałem zdjęciowym (...) Rada miasta była powinna to po prostu sprawdzić (...) Strona skarżąca wykazała, że droga dzieci do szkoły wiedzie przez tereny prywatne, przemysłowe, często zarośnięte roślinnością czy też wręcz przegrodzone płotem dwumetrowym. A przecież zgodnie z przepisami te dzieci powinny się poruszać ciągiem pieszych albo w ramach tak zwanego ciągu pieszo-jezdnego. Nie da się ukryć, że ten argument był zasadniczym do uznania, że w ramach procedury podjęcia tej uchwały nie zweryfikowano tej jednej z podstawowych kwestii - mówił sędzia Nowak.
Konferencja prasowa społeczników przed sądem w Gliwicach
Tuż po wyjściu z sali rozpraw społecznicy z Burowca zorganizowali konferencję prasową na schodach przed budynkiem sądu. Adrian Sklorz, prezes stowarzyszenia Prawo-Ekologia-Zdrowie przyznał, że strona społeczna ma satysfakcję z wyroku. Równocześnie zapowiedział, że w ciągu najbliższych 48 godzin do prokuratury wpłynie zawiadomienie dotyczące nieprawidłowości w dokumentacji projektowej.
Ta uchwała nie jest jeszcze prawomocna, musimy na to zaczekać. Oczywiście strona, która przegrała, ma prawo złożyć skargę kasacyjną. Jesteśmy do tego przygotowani i będziemy się bronić. Natomiast chciałbym się zwrócić z gorącą prośbą do prezydenta Katowic, a także do inwestora, aby do momentu uprawomocnienia się wyroku nie podejmować żadnych kroków, które byłyby de facto próbą ominięcia jego skutków. Zaczekajmy na uprawomocnienie się wyroku, macie prawo złożyć skargę kasacyjną - złóżcie ją. Natomiast nie używajcie prawa administracyjnego do tego, aby na przykład próbować kontynuować proces inwestycyjny w postaci pozwolenia na budowę. Prosimy prezydenta Katowic, aby nadzorował swoje służby, aby urzędnicy we współpracy z deweloperem nie poczynili kroków, których skutki będzie potem trudno odwrócić - mówił Sklorz.
Dalej przypomniał o velostradzie Katowice - Sosnowiec, która będzie przebiegać przez dzielnicę Burowiec. Koncepcja jest już gotowa, stworzyła ją firma DMK dla Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.
Społecznicy dogłębnie przeanalizowali projekt i przygotowali kompleksową opinię, z której wynika wprost - nie ma takiej możliwości, by równocześnie na działkach wybudować osiedle i poprowadzić pełnowymiarową velostradę. Dokument w najbliższym czasie ma trafić w ręce prezydenta Krupy i wszystkich katowickich radnych.
Spór wokół osiedla w Burowcu w Katowicach - krótka historia
Wszystko zaczęło się w maju 2022 roku, gdy spółka Pietrzak B. B. złożyła wniosek do katowickiego urzędu o wydanie decyzji środowiskowej w sprawie planowanej inwestycji "lex deweloper". Początkowe plany dewelopera zakładały budowę pięciu bloków do sześciu pięter w pasie dawnej linii kolejowej. Inwestycji sprzeciwili się okoliczni mieszkańcy podnosząc, że tamtędy ma pobiec velostrada Katowice - Sosnowiec.
W związku z protestami mieszkańców deweloper wycofał się z wniosku i po kilku miesiącach wrócił z nowym projektem. Tym razem koncepcja zakłada budowę domów jednorodzinnych. Deweloper zaproponował, że postawi 48 budynków mieszkalnych jednorodzinnych, a każdy będzie można podzielić na dwa lokale mieszkalne. Ich maksymalna wysokość to trzy kondygnacje.
Radni z Katowic trzykrotnie pochylali się nad wnioskiem inwestora. Za pierwszym razem nie uzyskał wymaganej większości i przepadł. Jednak podczas kolejnej sesji nie udało się uchwalić odmowy dla inwestora, dlatego zapadła decyzja, by jego wniosek jeszcze raz poddać pod głosowanie. W tym celu prezydent Katowic Marcin Krupa zwołał nadzwyczajną sesję. Głosowanie odbyło się pod nieobecność dwóch radnych opozycyjnych - jeden był na urlopie, a drugi na wyjeździe służbowym. Tym razem wniosek uzyskał wymaganą większość i osiedle dostało "zielone światło".
Jednak radość inwestora nie trwała długo. Miesiąc później wojewoda śląski unieważnił uchwałę katowickiej rady miasta. Zdaniem prawników wojewody, uchwała została podjęta z istotnym naruszeniem przepisów prawa, a głównym zarzutem przeciwko budowie osiedla był brak dostępu do drogi publicznej. Wojewoda zwrócił też uwagę, że w pobliżu inwestycji nie ma zlokalizowanych przystanków komunikacyjnych.
Katowice odpowiedziały na te zarzuty, składając skargę na rozstrzygnięcie wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. We wrześniu zeszłego roku zapadł wyrok. Sąd orzekł na korzyść miasta, a wojewoda nie wniósł skargi kasacyjnej od wyroku. Ale w międzyczasie mieszkańcy zrzeszeni wokół grupy "Zielony Burowiec" złożyli własną skargę na uchwałę katowickiej rady. Ich główny zarzut dotyczył dwumetrowego, betonowego ogrodzenia na drodze do szkoły, którą wyznaczył projektant.