Wielka Wegańska Inkwizycja, czyli wyjątkowy projekt na rynku muzycznym
- Śpiewamy po polsku na temat praw zwierząt, ponieważ taka tematyka jest bliska naszemu sercu i głęboko wierzymy, że takie treści powinny być publikowane - to fragment maila, który trafił do naszej redakcji. Napisali go członkowie Wielkiej Wegańskiej Inkwizycji, czyli pierwszego wegańskiego projektu muzycznego w Polsce.
Wokalista i gitarzysta WWI Michał Iwanio, który posługuje się pseudonimem Mike Ohio, postanowił trochę więcej odpowiedzieć nam o tym przedsięwzięciu. Pochodzi z Wrocławia, a weganem jest już od sześciu lat.
Wypada zacząć od genezy powstania. Skąd w ogóle wziął się pomysł na tego typu projekt? - Powodów było, tak naprawdę, kilka. Ja tworzę muzykę dotyczącą wyzwolenia zwierząt już od jakiegoś czasu. Ale wcześniej nie współpracowałem z osobami, które w pełni popierały moje przekonania. Podobała im się po prostu muzyka, ale nie wspierali, jeśli chodzi o teksty. Po którymś stworzonym kawałku pomyślałem, że powinienem założyć zespół z muzykami, którzy - tak jak ja - są weganami i nadają na tych samych falach - rozpoczyna opowieść nasz rozmówca.
W skład zespołu, a właściwie projektu, wchodzą jeszcze: Marcin Kowal (gitara basowa), Michał Węgielewski (wokal), a także Jonasz Borkowski (wokal). Wszyscy są aktywistami Anonymous For The Voiceless, czyli organizacji zajmującej się prawami zwierząt, która została założona w 2016 roku w Australii. - Zaczęliśmy tworzyć rzeczy po polsku, żeby każdy mógł to zrozumieć. Żyjemy w Polsce, więc śpiewanie o takich tematach po angielsku nie byłoby tak efektywne - kontynuuje wokalista i gitarzysta Wielkiej Wegańskiej Inkwizycji.
Wciąż poszukiwany jest natomiast perkusista, ale jak sam przyznaje Mike Ohio - "cel tego projektu jest taki, żeby łączyć różnych muzyków". - Nie chodzi mi o to, żeby był jednolity skład. Zależy mi, żeby powstawały utwory w różnych stylach muzycznych, żeby w ich nagrywaniu brały udział różne osoby - precyzuje. Zresztą muzycy są z różnych części kraju - wspomnianego Wrocławia, Chorzowa czy Drezdenka (woj. lubuskie).
"Chciałem, żeby nazwa była długa oraz zabawna"
Nie da się ukryć, że ten muzyczny projekt natychmiast zwraca na siebie uwagę nazwą. Dla jednych - intrygującą, dla innych - dość kontrowersyjną i wywołującą niekoniecznie pozytywne skojarzenia.
- Nazwa nie jest przypadkowa. Jestem ogromnym fanem Monty Pythona. "Nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji" i te sprawy. Ponadto natrafiłem też kiedyś na jeden z albumów Glenna Hughesa, który miał super tytuł - "First Underground Nuclear Kitchen". Na pewno chciałem, żeby nazwa była długa oraz zabawna. Chce udowodnić ludziom, że muzyka na ten temat może także bawić - wyjaśnia, w rozmowie z "Eską", Mike Ohio. I zapowiada, że w twórczości WWI będą zarówno poważne numery, jak i te bardziej absurdalne pod względem tekstowym.
- Co do nazwy, to nie możemy podchodzić do wszystkiego na serio. Zostawmy trochę miejsca na poczucie humoru. Liczę, że ten projekt będzie wsparciem dla wegan i odnajdą w nim siłę do działania. Może nawet zaczną uprawiać aktywizm? - zastanawia się twórca Wielkiej Wegańskiej Inkwizycji.
Pierwszy utwór projektu jest już dostępny
Na razie projekt ma na koncie jeden udostępniony utwór. Od kilku dni w serwisie YouTube można zapoznać się z kompozycją zatytułowaną "Jedne kochasz", w którym pojawia się fragment przemówienia Dariusza Gzyry, filozofa, działacza społecznego i publicysty. W planach są także kolejne nagrania. - Na moje oko mamy na ten moment ok. ośmiu pomysłów na utwory. Nie pojawią się one szybko, bo ja nie umiem tworzyć muzyki w ekspresowym tempie. Ja się wciąż wielu rzeczy jeszcze uczę - przyznaje Mike Ohio.
A jak sprawa z koncertami? Czy Wielką Wegańską Inkwizycję można usłyszeć na żywo? - Im więcej osób zaangażowanych w projekt, tym więcej problemów natury logistycznej. Na razie to jednak jest projekt - tak go traktuję. Nie wszystko jeszcze jest do końca poskładane w jedno. Zaczynamy spokojnie, ale chcemy w przyszłości grać nie tylko na eventach stricte związanych z prawami zwierząt. Zależy nam na dotarciu do szerszej publiki - odpowiada nasz rozmówca. 2 września WWI pojawi się np. na Marszu Wyzwolenia Zwierząt w Warszawie.