"Misja Korona" zakończona pełnym sukcesem
Pod hasłem "MISJA KORONA" cała społeczność GKS-u Katowice przystępowała do starcia z wysoko notowanym rywalem z Kielc. Na trybunach Areny przy ulicy Bukowej zasiadło ponad 12 tysięcy widzów, tworząc fantastyczną atmosferę i niosąc dopingiem swoich ulubieńców. Trener Rafał Górak dokonał jednej wymuszonej zmiany w składzie w porównaniu do ostatniego meczu – kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił estoński obrońca Märten Kuusk. Od pierwszych minut widać było, że to goście, prowadzeni przez doświadczonego Jacka Zielińskiego, starali się narzucić swój styl gry i częściej operowali piłką na połowie katowiczan.
Pomimo przewagi Korony, to GieKSa jako pierwsza stworzyła realne zagrożenie. W 23. minucie po dośrodkowaniu Bartosza Nowaka piłka spadła pod nogi Borjy Galána, jednak Hiszpan nieczysto trafił w futbolówkę i ta poszybowała wysoko nad bramką Xaviera Dziekońskiego. Chwilę później odpowiedzieli goście. Stjepan Davidović znalazł sobie zaskakująco dużo miejsca w polu karnym GKS-u, ale jego strzał minimalnie minął słupek bramki strzeżonej przez Kacpra Strączka.
Najgoręcej pod obiema bramkami zrobiło się w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Najpierw, po fantastycznym dośrodkowaniu Borjy Galána piłka przelobowała bramkarza Korony i zatrzymała się na słupku. Do dobitki ruszył Marcin Wasielewski, lecz jego strzał został w ostatniej chwili zablokowany. Prawdziwy dramat rozegrał się jednak kilka minut później w polu karnym GieKSy. Po strzale jednego z kielczan piłka odbiła się od słupka, a do pustej bramki próbował ją skierować Constantinos Sotiriou. Wtedy jednak fenomenalną interwencją popisał się Lukas Klemenz, który wybił piłkę z samej linii bramkowej, ratując swój zespół przed utratą gola.
Złoty gol rezerwowego
Po zmianie stron obraz gry nie uległ drastycznej zmianie, choć GKS coraz śmielej atakował. W 52. minucie mocnym strzałem z woleja popisał się Bartosz Nowak, ale Dziekoński był na posterunku. Prawdziwe oblężenie bramki Korony rozpoczęło się po wejściu na boisko rezerwowych. W 71. minucie po podaniu Ilyi Shkuryna w pole karne wpadł Marcel Wędrychowski. Jego techniczny strzał w kierunku dalszego słupka zdołał odbić bramkarz, a piłka szczęśliwie dla gości zatrzymała się na jednym z obrońców.
Co nie udało się Wędrychowskiemu, powiodło się innemu rezerwowemu pięć minut później. W 76. minucie Borja Galán dograł piłkę do Sebastiana Milewskiego, a ten precyzyjnym uderzeniem umieścił ją w siatce, wyprowadzając GKS na prowadzenie i wywołując eksplozję radości na trybunach. Chwilę później piłka ponownie wpadła do bramki Korony po strzale Bartosza Nowaka, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Końcówka meczu to desperackie ataki kielczan i heroiczna obrona GieKSy. Wynik nie uległ już zmianie i trzy punkty zostały w Katowicach.
Zobaczcie zdjęcia ze spotkania.
Polecany artykuł:
GKS Katowice - Korona Kielce 1:0
Bramka: 1:0 Sebastian Milewski (76 min, asysta Borja Galán)
GKS Katowice: Strączek - Wasielewski, Kuusk, Jędrych, Klemenz, Galán - Markovic (46. Wędrychowski), Kowalczyk, Bosch (67. Milewski), Nowak - Zrel'ák (67. Shkuryn).
Korona Kielce: Dziekoński - Matuszewski (60. Pięczek), Błanik, Resta, Remacle, Davidović (80. Nono) - Smolarczyk, Zwoźny, Sotiriou, Antoñín (60. Nikolov), Svetlin.
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków) Żółte kartki: Kuusk, Wasielewski, Wędrychowski, Klemenz (GKS) - Remacle, Nikołow, Błanik (Korona)
Frekwencja: 12 254