Gliwice: 65-letnia kobieta została uśmiercona przez ZUS. Poszła do banku i usłyszała: Przecież pani nie żyje!

i

Autor: archiwum serwisu Martwa kobieta poszła do banku wypłacić pieniądze. "Usłyszałam, że nie żyję"

Gliwice: 65-letnia kobieta została uśmiercona przez ZUS. Poszła do banku i usłyszała: "Przecież pani nie żyje"!

2020-09-09 10:01

Niewiarygodna historia z Gliwic. Pewna kobieta poszła do banku wypłacić pieniądze. Tam jednak usłyszała, że... jest martwa. A przynajmniej tak wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - Nogi się pode mną ugięły - opowiada pani Wanda. Sprawę jako pierwsze opisały Nowiny Gliwickie.

Miejsca na spacery bez tłumów w woj. śląskim

Martwa kobieta poszła do banku. "Przecież pani nie żyje"

Gdyby ta historia nie zdarzyła się naprawdę to nigdy byśmy w nią nie uwierzyli. 65-letnia mieszkanka Gliwic musiała przeżyć nie lada szok, kiedy przy okienku w banku usłyszała, że... nie żyje. O całej sprawie jako pierwsze napisały Nowiny Gliwickie.

Ale po kolei. Pani Wanda ma 65 lat i mieszka w Gliwicach. Jest emerytką i w połowie sierpnia miała zaplanowany wyjazd do Niemiec. Poszła do banku, żeby pozamykać wszystkie płatności przed wyjazdem. Problemy pojawiły się, gdy podała swój dowód osobisty pracownicy banku. Kobieta poprosiła panią Wandę o zdjęcie maseczki. Gliwiczanka nawet się ucieszyła, bo oddychanie przez nią do najłatwiejszych nie należy. Później jednak nie było jej już do śmiechu.

- Gdy twarz została odsłonięta, pracownica ponownie przyglądała się klientce, nerwowo badając i dowód, i system bankowy. Wreszcie na pomoc wezwała koleżankę, obie, po cichu, wymieniały uwagi. „Nie wiem, jak to pani powiedzieć...”, zaczęła delikatnie jedna z pracownic. „Proszę szczerze, wszystko zniosę”, odpowiedziała 65-latka. No i dowiedziała się: system wyświetla jej konto na szaro. Powód: kobieta zmarła 27 lipca - czytamy w Nowinach Gliwickich. W praktyce oznaczało to, że ZUS zablokował emeryturę pani Wandy. Pieniądze za sierpień się już "martwej" kobiecie nie należały.

ZOBACZ TAKŻE: Teleporada może przyczynić się do zgonu. Tak uważa znany lekarz z Katowic [AUDIO]

Znasz dzielnice miast w woj. śląskim? Przekonaj się! [QUIZ]
Pytanie 1 z 10
Załęże to dzielnica:

Martwa kobieta wróciła do świata żywych, ale straciła nerwy

Jak opisują "Nowiny Gliwickie", pani Wanda była w ciężkim szoku. "Jak to umarłam?! Przecież jestem tu, stoję, a jutro jadę do Niemiec!". Gliwiczanka musiała jednak sprawę swojej rzekomej śmierci dokładnie wyjaśnić.

Emerytka poszła do oddziału ZUS na Pszczyńskiej w Gliwicach. Tam usłyszała, że swoją sprawę musi załatwić w oddziale w Zabrzu.

- Powiedziałam „o, nie, to wy zawaliliście, nie ja, nigdzie się stąd nie ruszę”. No bo niby czemu mam tracić czas i pieniądze na paliwo? I wie pani, okazało się, że jednak można wszystko załatwić na miejscu – opowiada gliwiczanka dziennikarce "Nowin Gliwickich". – Wróciłam do świata żywych, ale straciłam nerwy, kilka godzin i musiałam na nowo wyrabiać kartę płatniczą oraz zlecać przelewy w banku.

Od października nowe ograniczenia przy organizowaniu wesel. "Nie możemy dewastować życia ludziom"

ZUS przeprasza za uśmiercenie pani Wandy. "To pomyłka"

Jak wyjaśnia Beata Kopczyńska, regionalna rzeczniczka Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w województwie śląskim, doszło zwyczajnie do pomyłki.

- Do błędu doszło z winy naszego pracownika, który, na podstawie złożonego aktu zgonu, dokonał błędnej identyfikacji zmarłej w systemach informatycznych. Imię i nazwisko osoby wskazanej w akcie były tożsame z danymi tej, której niesłusznie wstrzymano wypłatę świadczenia – mówi Kopczyńska. Dodaje, że ubolewa nad tym, że taka sytuacja miała miejsce.

ZOBACZ TAKŻE: Stracisz prawo jazdy jeśli jedziesz 61 km/h? Kontrowersyjne prawo może niebawem wejść w życie