Wszystko zaczęło się od anonimowego zgłoszenia, które wpłynęło do Towarzystwa Ochrony Zwierząt "Animals" w Gliwicach w czerwcu tego roku. Chodziło o zaniedbanie psa na jednej z posesji w Łaziskach Górnych. Inspektorzy zdecydowali się podjąć interwencję w tej sprawie. 1 lipca przyjechali pod podany adres, a to, co zobaczyli, potwierdziło ich najgorsze obawy.
W odgrodzonym płotem kurniku leżał pies. Jako buda służyła mu drewniana wanienka. Zwierzak nie reagował na żadne dźwięki, nie próbował się podnieść na widok obcych ludzi. Miał brudną, splątaną sierść.
- Badania weterynaryjne czworonoga ukazały skalę jego zaniedbania. Lekarze stwierdzili setki pasożytów zewnętrznych. Zdiagnozowali poważną anemię, stany zapalne uszu, oczu, problemy z wątrobą - przekazuje śląska policja.
Inspektorzy zapytali właściciela, dlaczego nie zabrał swojego pupila do weterynarza. Na co ten oświadczył, że pies jest już stary, więc nie będzie na niego wydawał pieniędzy ani szczepił.
73-latek dobrowolnie zrzekł się własności psa, który tego samego dnia trafił pod opiekę TOZ Animals z Gliwic. Niestety zwierzęcia nie udało się uratować pomimo ogromnych wysiłków weterynarzy.
Teraz 73-letni mieszkaniec Łazisk Górnych odpowie za swoje zachowanie przed sądem. Policjanci mikołowskiej komendy przedstawili mężczyźnie zarzut znęcania się nad zwierzęciem. Grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności. Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.