Rydułtowy

i

Autor: PAP/Kasia Zaremba

Wiadomości

Kolejny wstrząs w Kopalni Rydułtowy. Na miejsce wezwano ratowników

Do kolejnego w minionych dniach wstrząsu doszło w Kopalni Rydułtowy. O zdarzeniu poinformowali słuchacze Radia 90. Z powodu niebezpiecznego wzrostu stężenia metanu, na miejsce wezwano ratowników.

Kolejny wstrząs w KWK Rydułtowy

W sobotę, 13 lipca kilka minut po godzinie 18.00 została zakończona akcja ratunkowa w Rydułtowach, która była prowadzona po czwartkowym tragicznym wstrząsie, w którym zginął 41-letni górnik. Ratownicy po godzinie 17.00 dotarli do ostatniego uwięzionego pod ziemią górnika. 32-letni sztygar został przetransportowany śmigłowcem LPR do szpitala.

Jednak już kilka godzin po zakończonej akcji ratunkowej, słuchacze Radia 90 poinformowali o kolejnym wstrząsie w KWK Rydułtowy. Jak przekazała rozgłośnia, doszło do niego w miejscu, w którym odnotowano tąpnięcie 11 lipca.  Na miejsce zadysponowano ratowników górniczych, którzy zabezpieczają teren w związku z niebezpiecznym wzrostem stężenia metanu.

W Niedobczycach około godziny 1:00 było czuć bardzo silny wstrząs, można było dostać zawału. Mam nadzieję, że nic poważnego nikomu się nie stało - przekazała słuchaczka Radia 90.

Dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach potwierdził naszej redakcji informację o wstrząsie, jednak podkreślił, że nikt nie doznał obrażeń.

Wstrząs w Rydułtowach. Wydobyto ostatniego górnika

Odnaleziony w sobotę górnik ma 32-lata i jest sztygarem oddziału elektrycznego. Mężczyzna miał ranę klatki piersiowej i ręki. Jak przekazano, miał trudności z oddychaniem w pozycji leżącej. Jeszcze pod ziemią został opatrzony przez lekarza i przygotowany do transportu na powierzchnię. Tam po godz. 17 został przekazany załodze śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i zabrany do szpitala św. Barbary w Sosnowcu.

Górnik wjechał na powierzchnię po godz. 17.00. O 18.15 został przekazany LPR. Oficjalnie zakończono również akcję po wycofaniu 60-70 ratowników - poinformował PAP Witold Gałązka z biura prasowego PGG.

Ratownicy znaleźli poszkodowanego w chodniku VI. Było to miejsce w pobliżu telefonu, z którego w chwili wypadku prowadzona była rozmowa. Jak podkreślił zarząd PGG, należy domniemywać, że po zdarzeniu, górnik początkowo zaczął się wycofywać, jednak z uwagi na urazy, zaprzestał przemieszczania się. Po wstrząsie kontaktu z nim nie było.

W tej przestrzeni, gdzie poszukiwaliśmy tego pracownika, nie wiedzieliśmy, gdzie mógł się przemieścić, ale wiedzieliśmy, że na tym terenie panowała atmosfera zdatna do oddychania - powiedział pełnomocnik zarządu PGG Marek Skuza.

Zobaczcie zdjęcia z sobotniej akcji ratunkowej.