We wtorek 26 września przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym zapadł wyrok w sprawie osiedla "lex deweloper" w Burowcu. Przypomnijmy: władze Katowic złożyły skargę na rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody, który unieważnił uchwałę rady miasta, zezwalającą na realizację kontrowersyjnej inwestycji.
Sąd uznał skargę Katowic, uznając zarzuty wojewody za bezzasadne. Ale to wcale nie oznacza końca sprawy. Strony postępowania mogą jeszcze złożyć skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Jeśli jednak wyrok się uprawomocni, WSA będzie musiał rozpatrzyć skargę mieszkańców. Obecnie pozostaje ona zawieszona, ponieważ sąd w pierwszej kolejności zajął się skargą Katowic. Gdyby uznano rację wojewody, uchwała w sprawie osiedla stałaby się nieważna, a WSA nie musiałby "tracić czasu" na analizowanie skargi mieszkańców.
Jesteśmy zadowoleni, bo bardzo nam zależy, żeby skarga mieszkańców została rozpatrzona przez sąd administracyjny. Mieszkańcy wskazali ponad 10 zarzutów do uchwały z 9.05, niektóre z nich tak spektakularne, jak dwumetrowy mur stojący w poprzek drogi do szkoły w tej konkretnej sprawie. Ale po analizie dokumentacji podnieśli też takie błędy, które popełnia urząd miasta Katowice, podejmując praktycznie każdą, kolejną procedurę "lex deweloper". Przykładowo Prezydent nie zwołuje miejskiej komisji urbanistyczno-architektonicznej, co uniemożliwia jej wydanie opinii o inwestycji, o jakiej mowa w ustawie. Wadą prawną obarczone są również zaświadczenia prezydenta o wolnych miejscach dostępnych w danej, konkretnej szkole, związanej z inwestycją, itd. itp. Gdyby sąd rozpatrzył wszystkie argumenty tej unikatowej w skali kraju skargi mieszkańców, jest szansa, że poprawi się procedura rozpatrywania wszystkich wniosków "lex deweloper" w naszym mieście. To miałoby gigantyczne znaczenie dla poprawy praworządności na szczeblu samorządowym w Katowicach - mówi Adrian Sklorz, prezes stowarzyszenia Prawo Ekologia Zdrowie, które bierze udział w proteście przeciwko inwestycji.
Osiedle "lex deweloper" na Burowcu: krótka historia
Sprawa kontrowersyjnego osiedla w katowickim Burowcu ciągnie się od kilkunastu miesięcy. Chodzi o pomysł firmy Pietrzak B. B., która chce w pasie dawnej linii kolejowej wybudować osiedle domów jednorodzinnych. Przeciwko inwestycji od początku protestują lokalni mieszkańcy. Podnosili, że wąska działka to ostatni bastion zieleni w okolicy. Liczyli też, że pobiegnie tamtędy velostrada Katowice-Sosnowiec.
Rada Miasta Katowice trzykrotnie pochylali się nad kwestią "lex deweloper" w Burowcu. W pierwszym głosowaniu 30 marca 2023 roku wniosek nie uzyskał wymaganej większości głosów. Ale podczas kwietniowej sesji nie udało się uchwalić uzasadnienia odmowy dla inwestora. Wówczas prezydent Katowic złożył wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji rady miasta. Odbyła się ona 9 maja, pod nieobecność dwóch radnych opozycji, którzy poprzednio głosowali przeciwko. Tym razem udało się uzyskać wymaganą większość głosów i osiedle otrzymało "zielone światło".
Ale tylko na chwilę, bo 9 czerwca wojewoda śląski unieważnił uchwałę katowickich radnych. Stwierdził, że została podjęta z istotnym naruszeniem przepisów prawa. Głównym zarzutem prawników wojewody była kwestia dostępu planowanego osiedla do drogi publicznej.
Na odpowiedź władz Katowic nie trzeba było długo czekać. Rada miasta zaskarżyła roztrzygnięcie nadzorcze wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. Miasto argumentowało, że dojazd do osiedla zapewni droga, która powstanie na terenie pobliskiego osiedla Mieszkanie +. Skargę na uchwałę katowickich radnych złożyli również mieszkańcy, zrzeszeni w inicjatywie Zielony Burowiec.