Podczas czwartkowej sesji Rady Miasta (22 czerwca) radni pochylili się nad projektem uchwały ws. wniesienia skargi na rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody śląskiego.
Prawnicy wojewody stwierdzili bowiem, że uchwała rady ws. ustalenia lokalizacji inwestycji mieszkaniowej w rejonie ul. Mroźnej w Katowicach została podjęta z istotnym naruszeniem przepisów prawa.
Osiedle mieszkaniowe, które planuje tam wybudować inwestor Pietrzak B. B, zdaniem wojewody nie ma dostępu do drogi publicznej, a w sąsiedztwie brakuje przystanku komunikacyjnego. Dlatego 9 czerwca unieważnił uchwałę katowickiej rady.
Na odpowiedź miasta nie trzeba było długo czekać. Niecały tydzień później na stronie Rady Miasta Katowice pojawił się projekt uchwały ws. zaskarżenia decyzji wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. Wczoraj uchwałę udało się przegłosować.
Mieszkańcy protestują przeciwko inwestycji od roku. Chcą, by sprawę rozstrzygnął niezależny sąd
Przeciwko inwestycji od roku protestują mieszkańcy Katowic, zrzeszeni w grupie "Zielony Burowiec". Kilka tygodni temu sami wnieśli ponad 50-stronicową skargę do WSA na uchwałę katowickich radnych, zezwalającą na budowę kontrowersyjnego osiedla. Cieszy ich więc taki obrót sprawy.
Gdyby skarga na rozstrzygnięcie nadzorcze Wojewody nie została wysłana do WSA, to tym samym uchwała pozwalająca inwestorowi na budowę wprawdzie zniknęłaby z obiegu prawnego - ale tylko na chwilę. Pamiętając desperację Forum Samorządowego i Prezydenta Krupy, żeby współfundatorowi swojej kampanii zrobić prezent i przepchnąć ten wniosek (wbrew opinii urbanistów, Rad Dzielnicy, mieszkańców) nie mamy wątpliwości, że próbowałby on jeszcze raz skorzystać ze specustawy mieszkaniowej i bylibyśmy w tej samej sytuacji za 2-3 miesiące. Jednocześnie, gdyby uchwała z 9 maja zniknęła z obiegu prawnego sąd nie pochyliłby się nad skargą mieszkańców uznając, że skoro powód skargi formalnie zniknął to nie ma takiej potrzeby - tłumaczy "Zielony Burowiec".
Mieszkańcy chcą, by niezależny sąd wydał wyrok w tej sprawie. Liczą, że sądowe postępowanie wykaże, iż "radni 'pro-deweloperscy' za nic mają porządek prawny i zweryfikowanie czy wnioski inwestorów w mieście są zgodne z ustawą, a jedynie przyświeca im chęć jak najszybszego 'klepnięcia' wymaganych dokumentów".