W ciągu ostatnich kilku tygodni do gliwickiej policji spływały zgłoszenia w sprawie kradzieży katalizatorów. Złodziej upodobał sobie samochody marki opel. Zawsze pod osłoną nocy, działał głównie w rejonie dzielnicy Zatorze. Choć hałas wycinanego katalizatora powinien przyciągnąć czyjąś uwagę, tak się nie stało. Nikt złodzieja nie przyłapał na gorącym uczynku, a właściciele orientowali się dopiero na następny dzień.
Sprawą kradzieży katalizatorów zajęli się kryminalni z gliwickiej "dwójki". Z każdym kolejnym zgłoszeniem zawężali grono podejrzanych. Finalnie jako sprawcę wytypowali mieszkańca powiatu tarnogórskiego.
Mundurowi rozpoczęli regularną obserwację podejrzanego. Liczyli, że uda im się przyłapać mężczyznę w trakcie złodziejskiego aktu. Ale nie było to łatwe, ponieważ sprawca działał nieregularnie i w sposób przemyślany. Wybierał godziny wieczorno-nocne, gdy na ulicach ustaje wszelki ruch i życie. Łatwo było mu zatem dostrzec policjanta, nawet ubranego po cywilnemu.
Kryminalni jednak nie zamierzali się poddać. W nocy z 6 na 7 czerwca pojechali do Pyskowic na obserwację tamtejszych parkingów. Intuicja ich nie zawiodła, bowiem po chwili dostrzegli zaparkowane audi, należące do podejrzanego. O godz. 3:15 na ul. Wyzwolenia namierzyli złodzieja. Właśnie przymierzał się do kolejnej kradzieży, gdy został zatrzymany. Niestety, zdążył już przeciąć rurę katalizatora, powodując straty na tysiąc złotych.
Przy zatrzymanym 40-latku policjanci zabezpieczyli różne dowody przestępstwa oraz narzędzia. Podejrzany trafił do policyjnego aresztu, a po przesłuchaniu przyznał się do popełnienia szeregu kradzieży. Wstępnie udowodniono mu cztery przestępstwa - jedno na ul. Kolejarzy, dwa na ul. Witkiewicza i jedno w Pyskowicach. Za kradzież grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.