Na terenie elektrowni w Jaworznie odkopano truchła kotów
Kilka dni temu pisaliśmy o dramacie jaworznickich kotów. Mowa o kilkudziesięciu wolno bytujących osobnikach, które upodobały sobie teren elektrowni. Pracownicy zakładu żyli ze zwierzętami w zgodzie, postawili dla nich budki, przynosili karmę. Niestety, po świętach Bożego Narodzenia przeżyli prawdziwy szok. Tam, gdzie zwykle przesiadywały koty zrobiło się pusto.
Bardzo widoczne jest to w stadzie 20 kotów, które żyły w kanałach ciepłowniczych. Nagle nie widać tam żadnego kota. W okolicach Nowego Roku z tych miejsc, trudno dostępnych dla człowieka, zaczyna wydobywać się fetor zgnilizny, rozkładających się zwłok. Wtedy opiekunowie kotów zrozumieli, że musiało dojść do tragedii. Zgłaszają sprawę na policję. Ta jednak po przeszukaniu niczego nie znajduje – relacjonuje Pogotowie dla Zwierząt.
To właśnie do tej organizacji zwrócili się opiekunowie kotów po pomoc. W poniedziałek, 20 stycznia przedstawiciele Pogotowia dla Zwierząt interweniowali na terenie elektrowni. Przy ich obecności odkopano i zabezpieczono truchła 5 kotów do badań sekcyjnych.
Oczywiście z początku Departament Bezpieczeństwa wydawał się bardzo chętny do współpracy. Twierdzili, że brak kotów to większa ilość szczurów więc im też zależy na wyjaśnieniu sytuacji. Było tak, dopóki nie wskazaliśmy dokładnego miejsca zakopania ciał kotów (...) Nagle też okazało się, że nagrywanie kawałka ziemi z zakopanym kotem stanowi skrajne zagrożenie dla elektrowni, która jest obiektem strategicznym – relacjonuje Maja Ostrowska z Pogotowia dla Zwierząt.
I dodała, że wolontariuszom zależy na nagłośnieniu sprawy, by "osoba, która się tego dopuściła czuła oddech na karku i odpowiedziała za zabicie tych zwierząt".
– Kilka miesięcy temu podobno doszło do sytuacji gdzie pracownik kopnął kota. Osoby, które z własnej inicjatywy zajmują się tymi zwierzętami na terenie elektrowni nie pozostały bierne. Falowo miało to doprowadzić do większej niechęci do zwierząt żyjących wokół elektrowni. Pojawiały się sygnały, pomówienia typu „poczekaj do nowego roku i problem się skończy”. Nikt jednak nie brał pod uwagę okrucieństwa. Nikt z opiekunów kotów nie pomyślał, że ktoś może chcieć je faktycznie skrzywdzić – mówi.
Policja wszczęła dochodzenie, a Tauron deklaruje współpracę
Jaworznicka policja wszczęła dochodzenie pod kątem uśmiercenia zwierząt. Jeśli doniesienia o celowym otruciu się potwierdzą, sprawcy będzie grozić do 3 lat pozbawienia wolności. Do sprawy odniósł się również Tauron Wytwarzanie, właściciel elektrowni w Jaworznie.
Spółka zadeklarowała ścisłą współpracę ze służbami i podkreśliła, że nie odnotowała żadnych wcześniejszych sygnałów, by na koty bytujące na terenie zakładu były narażone na niebezpieczeństwo ze strony ludzi. Zaznaczyła też, że zakład prowadzi działania ukierunkowane na pomoc kotom wolno bytującym na terenie elektrowni.
Zobaczcie zdjęcia w galerii.
Działania ukierunkowane na pomoc kotom wolno bytującym na naszych terenach to m.in. wystawienie budek, doraźna pomoc weterynaryjna, czy też kampanie informacyjne - z udziałem lekarza weterynarii - dotyczące zasad mądrego wspierania kotów wolno żyjących – przekazała w rozmowie z "ESKĄ" Patrycja Hamera, szef Biura Komunikacji w Tauron Wytwarzanie S. A.
Inną wersję zdarzeń znają wolontariusze Pogotowia dla Zwierząt. – Obecnie jest narracja, że Elektrownia Jaworzno prowadzona przez „Tauron” jest miłośnikiem kotów wolnobytujących na jej terenie. Wszędzie są budki dla kotów, zwierzęta były wyłapywane do kastracji, w celu leczenia. To wszystko prawda, tylko działania te były prowadzone przez pracowników - opiekunów kotów. Z ich własnych kieszeni – zaznacza Maja Ostrowska z Pogotowia dla Zwierząt.
Zobaczcie zdjęcia w galerii.