Czy 42-letnia Mirella ze Świętochłowic była przetrzymywana? Policja bada wszystkie wątki

2025-11-12 11:50

Śledztwo w sprawie Mirella ze Świętochłowice wchodzi w kolejną fazę — po interwencji policji i uruchomionej zbiórce na jej rzecz, teraz na tapecie są formalne przesłuchania, w tym rodziców kobiety, psychologiczne badanie pokrzywdzonej i gromadzenie materiału dowodowego — wszystko pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Chorzowie.

Mirella ze Świętochłowic była przetrzymywana?

i

Autor: Pomagam.pl

Sprawa Mirelli ze Świętochłowic wciąż wywołuje gęsią skórkę

Historia Mirelli ze Świętochłowic poruszyła całą Polskę. W lipcu 2025 roku policjanci zostali wezwani do jednego z mieszkań w związku ze zgłoszeniem awantury domowej. Na miejscu zastali 42-letnią kobietę, której sytuacja natychmiast wzbudziła poważne wątpliwości. Wiadomo, że Mirella od lat nie opuszczała mieszkania, nie miała dowodu osobistego ani ubezpieczenia zdrowotnego, a kontakt ze światem zewnętrznym był ograniczony do minimum.

Początkowo w przestrzeni publicznej pojawiły się sugestie, że kobieta mogła być przetrzymywana przez rodziców wbrew swojej woli. Jednak z biegiem śledztwa ten wątek nie znalazł potwierdzenia. Sama Mirella podczas przesłuchania – w obecności biegłego psychologa – zeznała, że rodzice nie stosowali wobec niej przemocy i że mogła wychodzić z domu, kiedy chciała. Mimo to śledczy nie zamknęli sprawy. Wciąż trwa analiza materiałów, a funkcjonariusze sprawdzają każdy możliwy trop, by rzetelnie odtworzyć wszystkie lata jej życia w izolacji.

Pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Chorzowie policjanci prowadzą śledztwo w kierunku przestępstw z art. 189 Kodeksu karnego (pozbawienie wolności) oraz art. 207 (znęcanie się nad osobą najbliższą). 

W dalszym ciągu gromadzony jest materiał dowodowy. W najbliższym czasie zaplanowane są kolejne przesłuchania, w tym również rodziców 42-latki. O tym, w jakim charakterze i w jakiej kolejności zostaną one przeprowadzone, zdecyduje prokurator prowadzący postępowanie - przekazała Śląska Policja.

To historia, która nie miała prawa się wydarzyć

Tymczasem sprawa Mirelli ma też wymiar społeczny. Po publikacjach w mediach lokalnych i krajowych internauci rozpoczęli zbiórkę na rzecz kobiety. Jej celem jest sfinansowanie leczenia, rehabilitacji oraz uzyskania niezbędnych dokumentów, które pozwolą jej na samodzielne życie. Organizatorzy podkreślają, że historia Mirelli powinna być przestrogą i sygnałem, jak łatwo w systemie społecznym może „zniknąć” człowiek, jeśli nikt nie zareaguje.

Jednocześnie w przestrzeni publicznej pojawiły się napięcia między organizatorami zbiórki a rodziną kobiety – rodzice nie zgadzają się z przedstawianiem ich w negatywnym świetle i twierdzą, że nie dopuścili się żadnych nadużyć.

- Na ten moment nie ma współpracy między nami, a jej rodzicami. Jej mama izoluje każdego, kto chciałby mieć kontakt z Mirellą i nastawia ją przeciwko nam, czego byłam świadkiem. Odesłała mnie z kwitkiem, pomimo tego, że jeszcze kiedy sprawa nie wyciekła do mediów, próbowałam iść z pomocą — chodziłam pytając czy zrobić zakupy, czy zawieźć Mirellę lub mamę do lekarza. Niestety, mama powiedziała, że nie będzie korzystać z leczenia Mirelli, które oferujemy, a kiedy ostatnio podjęłam próbę odwiedzenia jej, to matka nie otworzyła nam drzwi - mówiła pod koniec października dla redakcji "ESKI" Aleksandra Salbert‑Binias, założycielka zbiórki.

Śledztwo trwa, a opinia publiczna z niepokojem śledzi jego rozwój. Nadal nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak mogło dojść do tak długotrwałej izolacji. Śledczy badają zarówno ewentualne zaniedbania rodziny, jak i możliwe luki w działaniu instytucji – od szkoły, przez ośrodki pomocy społecznej, po urzędy. Dopiero pełne ustalenie wszystkich okoliczności pozwoli odpowiedzieć, czy Mirella była ofiarą przestępstwa, czy raczej splotu okoliczności i zaniechań, które przez lata pozostawały niezauważone.

Śląsk Radio ESKA Google News