Radni Bielska-Białej wycofali się z uchwały antyimigracyjnej
W środę 8 października zwołano nadzwyczajną sesję Rady Miejskiej w Bielsku-Białej. Głównym i jednym punktem obrad był podjęty w sierpniu br. apel wyrażający sprzeciw wobec relokacji imigrantów na terenie miasta. Po upływie nieco ponad miesiąca radni zdecydowali się uchylić poprzednią uchwałę.
Za uchyleniem kontrowersyjnego stanowiska zagłosowało 13 radnych z klubów Platformy Obywatelskiej oraz prezydenta Jarosława Klimaszewskiego. Przeciwko było 9 radnych Prawa i Sprawiedliwości. Kluczowym argumentem, który zadecydował o zmianie stanowiska, była groźba utraty gigantycznych środków finansowych z Unii Europejskiej.
Przypomnijmy, 28 sierpnia bielscy radni przyjęli większością głosów uchwałę dotyczącą wyrażenia sprzeciwu wobec relokacji migrantów oraz tworzenia dla nich ośrodków na terenie Bielska-Białej. Sprzeciwiano się również ewentualnemu przekształceniu istniejącego Centrum Integracji Cudzoziemców w miejsce stałego pobytu lub noclegownię.
Tego dnia przedstawiono dwa, dotyczące tej samej kwestii, projekty. Pierwszy, przygotowany przez komitet Inicjatywy Uchwałodawczej Bezpieczny Region nie przeszedł, natomiast przyjęto drugi projekt - przygotowany przez klub radnych obecnego prezydenta, Jarosława Klimaszewskiego. Stanowisko to poparło 21 z 25 radnych ze wszystkich klubów, w tym radni klubu prezydenta i PO, a także większość radnych PiS.
Po upływie nieco ponad miesiąca radni wycofali się jednak ze swojej decyzji, a uchwała została uchylona.
Bielscy radni zmienili zdanie w sprawie migrantów
W uzasadnieniu projektu, który przegłosowano 8 października, podkreślono, że pierwotna intencja radnych była podyktowana troską o bezpieczeństwo mieszkańców i „w żadnym stopniu nie miała na celu dyskryminacji rasowej, religijnej, etnicznej czy kulturowej”. Jednocześnie przyznano, że „treść apelu może budzić w tym zakresie wątpliwości, dlatego rada miejska postanowiła uchylić uchwałę w całości”.
Główny powód zmiany decyzji przedstawił podczas obrad przewodniczący klubu radnych PO, Krzysztof Jazowy. Wskazał on bezpośrednio na ryzyko utraty przez miasto 1,1 mld zł dofinansowania z funduszy unijnych. Jak podkreślił, bez tych pieniędzy realizacja wielu kluczowych dla miasta inwestycji stanie pod znakiem zapytania.
- Są to olbrzymie środki, których jeżeli nie otrzymamy, wiele ważnych inwestycji nie zostanie zrealizowanych - mówił radny Jazowy.
Przypomniał również, że to poprzednia koalicja rządowa negocjowała z Komisją Europejską umowę partnerstwa na lata 2021-2027, w której zawarto warunek przestrzegania przepisów antydyskryminacyjnych jako podstawę do przyznania środków.
- Państwa członkowskie i komisja podejmują odpowiednie kroki w celu zapobiegania wszelkiej dyskryminacji ze względu na płeć, rasę lub pochodzenie etniczne, religię lub światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną (...). Ewidentnie widać, że niestety możemy utracić te środki. Zresztą już otrzymaliśmy pismo, z którego jasno wynika, że jest taka możliwość - tłumaczył.
Dodał również, że podobne decyzje, uchylające poprzednie uchwały, zapadły już w miejscowościach takich jak m.in. Libiąż, Zamość i Nowy Sącz.
Protesty i głosy niezadowolenia
Środowe obrady nie miały łagodnego przebiegu, a kontrowersyjny temat ponownie wzbudził duże emocje. Na sali wykrzykiwano słowa „hańba”, a radnych nazwano judaszami. Na galerii nad salą sesyjną zgromadziła się grupa protestujących, reprezentująca środowiska przeciwne lokowaniu imigrantów. Gdy przedstawiciele tej grupy poprosili o głos, rada nie wyraziła na to zgody, co wywołało falę emocji i niezadowolenia.
Po zakończeniu obrad kilkunastu protestujących zebrało się przed salą. Wśród nich był Robert Bąkiewicz, lider Ruchu Obrony Granic. Głośno krytykował on decyzję radnych oraz postawę Unii Europejskiej. Domagał się również upublicznienia wizerunków radnych, którzy głosowali za uchyleniem uchwały.
Kontrowersyjny temat imigrantów w Bielsku-Białej
Kwestia imigrantów już od dłuższego czasu budzi niepokój wśród mieszkańców Bielska-Białej. Temat stał się głośny jeszcze przed otwarciem na terenie miasta Centrum Integracji Cudzoziemców. Już wtedy rozpoczęły się protesty mieszkańców oraz osób związanych ze środowiskami prawicowymi. Przeciwnicy obawiali się m.in. o bezpieczeństwo mieszkańców i że Centrum stanie się narzędziem służącym do rozlokowywania w regionie osób, które przekroczyły granicę nielegalnie.
Centrum Integracji Cudzoziemców w Bielsku-Białej zostało otwarte w lipcu bieżącego roku i mieści się przy ulicy Chochołowskiej. Wbrew obawom wyrażanym przez przeciwników, nie jest to ośrodek stałego pobytu dla migrantów. Placówka działa na zasadzie punktu informacyjno-usługowego, jest czynna w standardowych godzinach urzędowych i nikt w niej nie mieszka.
Warto przypomnieć, że działalność Centrum Integracji Cudzoziemców skierowana jest do cudzoziemców, którzy już legalnie przebywają, pracują i płacą podatki w Polsce. Głównym celem CIC jest pomoc w integracji ze społeczeństwem. Obcokrajowcy mogą tam uzyskać bezpłatne wsparcie w nauce języka polskiego, porady prawne oraz praktyczne wskazówki dotyczące załatwiania spraw administracyjnych.
Projekt tworzenia CIC jest inicjatywą ogólnopolską. Docelowo podobne placówki mają powstać w 49 miastach w całej Polsce. W województwie śląskim funkcjonują już trzy takie centra - oprócz Bielska-Białej, również w Katowicach i Częstochowie. Ich zadaniem jest wspieranie procesu adaptacji legalnie przebywających w kraju obcokrajowców, a nie, jak twierdzą przeciwnicy, tworzenie miejsc dla nielegalnych imigrantów.
