35. rocznica wyborów parlamentarnych w 1989 r. Ich wynik był z góry przesądzony

i

Autor: fot. Tomasz Wierzejski/FOTONOVA/East News

Rocznica

35. rocznica wyborów parlamentarnych 1989 r. Ich wynik był z góry przesądzony

Dokładnie 35 lat temu, 4 czerwca 1989 roku, odbyły się pierwsze częściowo wolne wybory parlamentarne w powojennej Polsce, których zasady ustalono podczas obrad Okrągłego Stołu. Głosowanie przyniosło zdecydowane zwycięstwo opozycji i porażkę komunistycznej władzy.

Władze chciały manipulować wynikami wyborów w 1989 r.

4 czerwca 1989 roku w Polsce odbyły się częściowo wolne wybory do Sejmu oraz całkowicie wolne wybory do przywróconego Senatu. Społeczeństwo wybrało zmianę i kandydaci "Solidarności" odnieśli spektakularne zwycięstwo, a tym samym zakończono rządy PZPR. Opozycja zdobyła 99 ze 100 mandatów w Senacie i 161 w Sejmie, czyli maksymalną dozwoloną liczbę.

Według dr. hab. Adama Dziuba analiza dokumentów pochodzących m.in. z dawnego Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Katowicach oraz Komitetu Wojewódzkiego PZPR wykazała, że ówczesne władze chciały manipulować wynikami wyborów. Manipulacje widoczne były nawet przy układaniu mapy okręgów.

- Komuniści kalkulowali w ten sposób, że w dużych ośrodkach przemysłowych wpływy "Solidarności" są większe niż gdzie indziej. Wobec tego przed wyborami 4 czerwca 1989 roku w taki sposób ułożyli mapę okręgów, że w Katowicach i okolicach jeden mandat, o który mogli walczyć kandydaci Komitetu Obywatelskiego, przypadał na 350 tysięcy wyborców. Z kolei w Tychach, gdzie według kalkulacji władz "Solidarność" miała być słabsza, do zdobycia były aż trzy mandaty, choć w okręgu tym było tylko 100 tysięcy wyborców - powiedział w rozmowie z PAP dr hab. Adam Dziuba, historyk IPN.

Kolejnym sposobem manipulacji była próba zdezorientowania wyborców na listach do głosowania. Przy nazwiskach kandydatów umieszczono jedynie numery mandatów, a nie oznaczano komitetu, z którego kandydują.

- Niezorientowanym wyborcom niełatwo było więc ustalić, o które mandaty rywalizują kandydaci Komitetu Obywatelskiego, a o które członkowie PZPR i innych partii obozu władzy - powiedział PAP historyk.

W tamtym czasie nie obowiązywały przepisy o ciszy wyborczej, co wykorzystali członkowie sztabu Komitetu Obywatelskiego. W dniu głosowania rozdawano kartki z nazwiskami kandydatów i numerami list, na które należy zagłosować, aby nie dać poparcia ówczesnej władzy.

Partia rządząca postawiła na promowanie poszczególnych kandydatów, a nie całego obozu władzy. W województwie katowickim z poparciem PZPR do Senatu kandydował kardiochirurg Zbigniew Religa, który jak zauważa Adam Dziuba, miał za zadanie odebrać głosy kandydatom KO.Wraz ze zbliżaniem się terminu wyborów, rosła aktywność Służby Bezpieczeństwa. Przygotowano zestaw niewygodnych pytań, które zadawano na wiecach kandydatom opozycji m.in. o aborcję, prywatyzację szkół, wsparcie z Zachodu, inflację i stosunek do PRL-u. Kandydatom pochodzącym z innych okręgów zarzucano, że zostali "przywiezieni w teczce".

Wyniki czerwcowych wyborów w województwie katowickim

W największym pod względem liczby mieszkańców województwie katowickim o mandaty poselskie zawalczyły 143 osoby, w tym 126 reprezentantów PZPR i jej satelitów. "Solidarność" mogła ubiegać się tylko o 17 mandatów poselskich i 3 senatorskie. W wyborach wystartowało tylko tylu kandydatów, ilu mogło otrzymać mandaty, natomiast inne podejście przyjęła partia rządząca i z ich list o jeden mandat walczyło nawet kilka osób. Wprowadzenie autentycznej rywalizacji wyborczej doprowadziło do podzielenia się głosów wyborców.

W wyborach w województwie katowickim, tak jak i w całej Polsce, zwyciężył Komitet Obywatelski. Frekwencja wyborcza w województwie wyniosła blisko 60%, a mandaty zdobyli 3 kandydaci do Senatu i 17 kandydatów do Sejmu. Wśród posłów znaleźli się m.in. Walerian Pańko, Adam Michnik i Janusz Steinhoff.