We wtorkowe popołudnie, 4 listopada, centrum Katowic stało się areną wielkiej demonstracji. Zorganizowana przez centrale związkowe zrzeszone w Międzyzwiązkowym Komitecie Protestacyjno-Strajkowym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego manifestacja zgromadziła tysiące pracowników polskiego przemysłu, którzy domagali się od rządu konkretnych działań. Związkowcy wprost nawiązują do katastrofalnej transformacji gospodarczej z lat 90. i ostrzegają przed jej powtórką.
Z przerażeniem obserwujemy, że jesteśmy coraz bliżej powtórzenia tamtego katastrofalnego scenariusza. W zestawieniu dziesięciu najszybciej wyludniających się miast w Polsce połowa to miasta z naszego regionu - napisali członkowie MKPS w petycji do premiera.
Jak podkreślają, wiele śląskich i zagłębiowskich miast do dziś nie podniosło się z upadku, jaki został im wtedy zafundowany.
"Upominamy się o cały Śląsk i Zagłębie"
Związkowcy zaznaczają, że ich walka nie dotyczy wyłącznie jednej branży. Chodzi o przyszłość całego regionu, który zmaga się z kryzysem w górnictwie, hutnictwie i motoryzacji. Górnicza umowa społeczna nie jest realizowana, a hutnictwo balansuje na krawędzi upadku z powodu unijnej polityki klimatycznej.
Dzisiaj nie upominamy się o górnictwo, hutnictwo czy jakąkolwiek inną branżę z osobna. Upominamy się o cały Śląsk i Zagłębie, o cały nasz przemysł, który walczy o przetrwanie - wyjaśnili związkowcy.
7 postulatów do premiera. Tego domagają się związkowcy
Kulminacyjnym punktem protestu było przekazanie wojewodzie śląskiemu petycji adresowanej do szefa rządu. Znalazło się w niej siedem kluczowych postulatów, które mają uratować przemysł w regionie:
- Wypełnienie umowy społecznej – związkowcy domagają się realizacji umowy z 2021 roku i notyfikowania jej przez Unię Europejską.
- Węgiel jako paliwo przejściowe – postulat zatrzymania odchodzenia od węgla na rzecz importowanego gazu aż do czasu budowy elektrowni jądrowych.
- Ratunek dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej – powołanie specjalnego zespołu z udziałem strony społecznej w celu opracowania planu ratunkowego dla JSW.
- Ochrona przemysłu energochłonnego – zablokowanie importu stali spoza UE i wprowadzenie preferencyjnej ceny energii dla hutnictwa.
- Reforma systemu EU ETS – głęboka przebudowa unijnego systemu handlu emisjami CO2, który zdaniem związkowców dusi europejski przemysł.
- Odrzucenie systemu ETS2 – aktywny udział rządu w rewizji systemu i jego ostateczne odrzucenie.
- Wycofanie zakazu dla aut spalinowych – podjęcie działań na forum UE w celu rezygnacji z zakazu sprzedaży samochodów spalinowych po 2035 roku.
Związkowcy ostrzegają: "Będziemy tego prawa bronić"
Przedstawiciele MKPS domagają się pilnego spotkania z premierem oraz ministrami odpowiedzialnymi za aktywa państwowe, energię i klimat. W petycji jasno dali do zrozumienia, że nie zamierzają odpuścić i wtorkowa manifestacja jest jedynie wyrazem ich determinacji.
Przestrzegamy, że będziemy tego prawa bronić, jeśli niniejsza petycja nie spotka się z odpowiednią reakcją - zaznaczyli.
Związkowcy zadeklarowali, że nie pozwolą, by "ideologiczne eksperymenty i błędne decyzje polityczne" doprowadziły do upadku przemysłu, który jest fundamentem polskiej gospodarki. Jak dosadnie stwierdzili: "Nie dopuścimy do tego, aby nasz region po raz kolejny stał się ofiarą transformacji polegającej wyłącznie na likwidacji zakładów pracy i wpędzaniu setek tysięcy ludzi w biedę i bezrobocie".
Petycję odebrali wojewoda śląski Marek Wójcik oraz nowy wiceminister energii Marian Zmarzły, którzy mieli zadeklarować, że stoją po stronie protestujących. Lider śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz skwitował to jednak sceptycznie: "Ale to się dopiero okaże".