25-latek ze Świętochłowic, który w nocy z piątku na sobotę bez uprawnień wyjechał tramwajem z zajezdni w Katowicach tłumaczył, że jest synem motorniczego i też chciał poprowadzić tramwaj. Teraz został aresztowany na trzy miesiące. Łącznie grozi mu 8 lat więzienia. W celu sfinansowania pomocy prawnej dla fałszywego motorniczego na portalu zrzutka.pl powstała zbiórka.
Zarzuty i 3-miesięczny areszt dla „porywacza”
Przejechał 11 km tramwajem i najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Śledczy postawili mu dwa zarzuty: zabór cudzego pojazdu w celu krótkotrwałego użycia i sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.
Wiele osób myślało, że to żart gdyż całą sprawę w mediach społecznościowych skomentowali pracownicy Transportu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. "Marzysz o karierze motorniczego? Zrób to jak należy! Skontaktuj się z Ośrodkiem Szkolenia Motorniczych w Tramwajach Śląskich" - czytamy w poście. Jednak to nie był żart ośrodka szkolenia a próba spełnienia marzenia przez 25 latka, który na trasie między Katowicami a Chorzowem pojawił się w nocy z piątku na sobotę w nowoczesny niskopodłogowym tramwaju Pesa2012N. linii nr 33, który nie był wpisany w rozkład jazdy i na co dzień nie kursuje. Samozwańczym motorniczym okazał się 25 latek, który ukradł tramwaj z zajezdni Tramwajów Śląskich w Zawodziu. Udało mu się pokonać 11 kilometrów, dojeżdzając po 45 minutach aż do Chorzowa. Po drodze zatrzymywał się na przystankach i zabierał pasażerów. Którzy ponoć bardzo miło wspominają ten kurs – wyjaśnia założyciel zbiórki.
Pomysłodawcą zbiórki jest Grzegorz Siemko, który prowadzi także zbiórkę na renowację dawnej kawiarni Arizona na Pogorii II.