HISTORIA

Zima w Żorach lata temu wyglądała całkowicie inaczej. "Wiecznie pełno śniegu, nie szło przejść. Brodziliśmy w nim"

2024-12-25 14:00

Żory na przestrzeni lat wiele przeszły. Pożary, odbudowa, kolejne pożary i wojny. Dzięki złożom, Żory odrodziły się i rozwinęły błyskawicznie. Jak wyglądały mroźne zimy w czasach, kiedy miasto niemal nie przypominały tego, co jest teraz?

Pożary i wojny nie szczędziły Żor

Ciasna zabudowa sprzyjała częstym pożarom, których w historii było ich wiele. Zamieniały one niejednokrotnie miasto w zgliszcza. Największe zanotowano w latach 1661, 1702, 1807 i 1945. Po pożarze, który wybuchł 11 maja 1702 roku utrwalił się w mieście zwyczaj obchodzenia "Święta Ogniowego", który trwa do dnia dzisiejszego. 

Odbudowa po drugiej wojnie światowej

Czas po II wojnie światowej był wyjątkowo trudny we wszystkich regionach objętych walkami. Wśród ruin i zgliszcz, do których powracali mieszkańcy, rozpoczynano kolejną w historii miasta odbudowę. Odbudowa miasta trwała ponad 20 lat i uwieńczona została zdobyciem w 1969 roku przez Żory I miejsca w ogólnopolskim konkursie "Mistrza Gospodarności".

Przełom w życiu Żor

Budowa Rybnickiego Okręgu Węglowego stanowiła szansę szybkiego rozwoju miasta. W roku 1970 Żory liczyły już 8875 mieszkańców i odtąd ich liczba błyskawicznie rosła. W związku z dalszym rozwojem budownictwa mieszkaniowego w 1980 roku powstała spółdzielnia mieszkaniowa. Rozpoczęto budowę pierwszych bloków mieszkalnych.

- Pamiętam jak budowane były pierwsze dwa bloki na 700-leciu. Jedynka i dwójka. Nie zapomnę tego. Przyjechaliśmy z bratem, który był kierowcą urzędu miasta, na budowę z inspektorem. Patrzę co oni robią, ściągają buty i ubierają gumowce. Powiedział do mnie: "wskakuj na plecy". Przeniósł mnie aż do parku na suchy teren, bo po kostki było błota - wspomina ze śmiechem pani Kasia, która mieszka w Żorach od 50 lat.

Jak wspomina, Rybnik w tym czasie był już dużym miastem, były tam nawet dwa kina, Teatr Ziemi Rybnickiej. Czuć było tam szeroko rozumiane miasto. Żory były dużo mniej rozwinięte. Szkoły funkcjonowały jedynie dwie. Była jedna cukiernia, nie było dworca. Autobusy zatrzymywały się na rynku. Wjeżdżały od ulicy Szeptyckiego, a Kościuszki wyjeżdżały.

- Żory to była taka wieś, dosłownie wieś. Mówiłam wtedy: "Boże, taka dziura, nigdy w życiu", a za dwa lata już tu mieszkałam - dodaje.

Żory zimą 50 lat temu

Lata temu, gdy zima zawitała do Polski. Zdecydowanie nie były to łagodne współczesne prószenia. Obfity śnieg, mały ruch i masa bawiących się w białym puchu dzieci. Każdy odśnieżał jedynie swoje posesje. Rynek był zasypany. Na głównych drogach od czasu do czasu pojawiał się pług.

- Hałdy śniegu jak leżały 3 dni i gdy śnieg nie stopniał to dopiero zaczynali odśnieżać. Jak pamiętam, Żory były ciągle zasypane. Wiecznie pełno śniegu, nie szło przejść. Brodziliśmy w tym śniegu - dodanie pani Kasia.

Na sanki chodziło się wtedy w te samo miejsce co współcześnie. Zielony Jar przy ulicy Boryńskiej do dziś przyciąga fanów sanek. Jednak jak dodaje nasza rozmówczyni, kiedyś było ich znacznie więcej. "Było ich multum, dosłownie nie było gdzie zjeżdżać" - dodaje.

Prowadzanie dzieci do szkół przez zaspy śnieżne też było wyzwaniem. Drogi nie były odśnieżane. Dla samych najmłodszych było to świetna zabawa. Z dalszych dzielnic również chodziło się piechotą, po ciemku. Nie było autobusów, a przecież mało kto miał samochody. 

Choinka na rynku w Żorach

Teraźniejszej choinki 50 lat temu nie było. Pani Kasia opowiadała, że w tamtych trudnych czasach, nie można było w ten sposób używać reliktu związanego ze świętami. Zaczęły się tam pojawiać dopiero koło 30-35 lat temu. Najpierw mniejsze. 

- Jak prezydent Socha nastał była już coraz to większa i ładniejsza - wspomina nasza rozmówczyni.

Pani Kasia wspomina jeszcze kolędników. Mówi, że zawsze trzeba było mieć przygotowane drobne, żeby "coś im wrzucić". Przebrani kolędnicy chodzili z gwiazdą po domkach w dalszych dzielnicach Żor. Na pewno pojawiali się na Kleszczówce. Na osiedlach przebierały się dzieci i śpiewały świąteczne życzenia

Zabawy Sylwestrowe w Żorach

Tak jak i w tym roku, tak pół wieku temu Miejski Ośrodek Kultury organizował imprezy na Sylwestra. To były wydarzenia płatne, raczej prestiżowe i trudnodostępne. Wtedy Sylwester w Domu Kultury dzielił się na dwie sale, w części aktualnej restauracji była jedna orkiestra i druga obok, na drugiej sali. Można było tańczyć, przechodzić z sali do sali w zależności od upodobań.

- Pamiętam jak dziś, na jednej sali był Jazz - Lothar Dziwoki, a na drugiej inna muzyka. Było mnóstwo ludzi. Poza tym były prywatki i nic więcej. - mówi pani Kasia, która na miejskiej celebracji nowego roku była dwukrotnie.

Mimo trudności, jakie towarzyszyły społeczeństwo 50 lat temu, wspomina ten czas bardzo dobrze. Żory przeszły ogromną przemianę. Rozwinęły się niemal na każdej płaszczyźnie. Z początkowo dwóch wieżowców, które miały pomieścić pracowników kopalni - powstało kilka osiedli i wiele instytucji. Żory to miasto, które harmonijnie łączy tradycję z nowoczesnością, oferując mieszkańcom i odwiedzającym bogatą ofertę kulturalną, sportową oraz edukacyjną.

Zobacz na ZDJĘCIACH, jak wyglądały Żory dziesiątki lat temu: