Zatrucia w Bielsku-Białej dotyczą czterech placówek - dwóch przedszkoli, żłobka i klubu dziecięcego. Objawy takie jak biegunka i wymioty, wystąpiły u 31 dzieci, a także u dwójki dorosłych pracowników. Na szczęście ustępowały one po kilku godzinach. Sprawę wyjaśnia sanepid.
Wiadomo już, że wszystkie placówki miały tego samego dostawcę jedzenia. Jak podaje "Dziennik Zachodni", zlecono szereg badań laboratoryjnych, aby dowiedzieć się, skąd wzięła się fala zatruć. Na razie zbadano żywność. - Niestety, wyniki tych badań nie przybliżyły nas do poznania, co było przyczyną tego zatrucia - mówi "DZ" dr Jarosław Rutkiewicz, szef Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bielsku-Białej.
Sanepid czeka na wyniki badań materiału biologicznego od dzieci.