Zabrze: Ukradł psa, a potem trzymał go w zimnym mieszkaniu bez jedzenia i wody
W zeszłą sobotę, 7 listopada, policjanci z Zabrza o kradzieży psa rasy amstaf. Zwierzę ostatni raz widziane było przed sklepem na ulicy Roosevelta 43. Opiekunka psa zostawiła go przed sklepem, przywiązanego smyczą. Gdy wyszła ze sklepu, zobaczyła, że psa nie ma i prawdopodobnie został skradziony.
- Policjanci zbierali informacje i dążyli do ustalenia sprawcy kradzieży i odzyskania psa. Jednocześnie zgłaszająca za pośrednictwem mediów społecznościowych zwróciła się z apelem o pomoc w odnalezieniu amstafa. W niedziele dzięki informacji pozyskanej z mediów społecznościowych mundurowi otrzymali wskazówkę, gdzie może znajdować się skradziony pies - informuje zabrzańska policja.
ZOBACZ TAKŻE: Ślązacy wściekli na teleporady i lekarzy pierwszego kontaktu. Coraz więcej skarg trafia do śląskiego oddziału NFZ [AUDIO]
Ostatecznie policjanci udali się do jednego z mieszkań przy ulicy Klimasa, gdzie widziany był mężczyzna z amstafem, który rysopisem odpowiadał sprawcy kradzieży. Pod drzwiami mieszkania słychać było też skamlenie psa. Na miejsce wezwano strażaków, którzy zaglądając przez okno, potwierdził, że środku znajduje się pies rasy amstaf, oraz poinformowali, iż w mieszkaniu panują nieodpowiednie warunki dla zwierzęcia.
W takich okolicznościach mundurowi podjęli decyzje o siłowym wejściu do mieszkania. Jak się okazało, mieszkanie było w trakcie remontu, nie działało w nim ogrzewanie, a pies nie miał jedzenia i wody. Amstaf trafił do swojego opiekuna, a policjanci prowadzą dalsze czynności zmierzające do zatrzymania sprawcy kradzieży - informują zabrzańscy funkcjonariusze.