Wybuch gazu na plebanii w Katowicach
Przypomnijmy: do wybuchu doszło 27 stycznia ok. godz. 8:30 w Katowicach-Szopienicach. W gruzowisku odnaleziono ciała 69-latki i jej 40-letniej córki. Ich mąż i ojciec został natomiast przewieziony do szpitala.
W wyniku wybuchu w budynku plebanii parafii ewangelicko-augsburskiej obrażeń ciała doznała mieszkająca w środku rodzina: dwójka dzieci i ich ojciec.
Kilka dni po wybuchu media poinformowały, że otrzymały list podpisany przez całą tę trójkę (został wysłany krótko przed tragedią). Jest w nim zapowiedź rozszerzonego samobójstwa. Autorzy listu napisali, że byli w ciężkiej sytuacji i o pomoc zwrócili się do księdza. Poczuli się jednak przez niego oszukani.
Jest akt oskarżenia. 75-latek się nie przyznaje
Prokuratura przesłała do sądu właśnie akt oskarżenia przeciwko 75-latkowi, który odpowie za doprowadzenie do wybuchu gazu w budynku plebanii. Nie odpowie on jednak za doprowadzenie do śmierci swojej żony i córki, bo – jak wynika z opinii biegłych – przyczyną ich zgonu było wcześniejsze zatrucie lekami.
– W ocenie prokuratora dowody zgromadzone w śledztwie - w tym opinia biegłego z zakresu gazownictwa wskazują, iż oskarżony celowo rozszczelnił instalację gazową w swoim mieszkaniu, co spowodowało wypływ gazu. Przeprowadzone dowody nie pozwoliły natomiast na ustalenie, czy zainicjowanie wybuchu było wynikiem celowego działania czy przypadku – mówi, w rozmowie z Polską Agencją Prasową, prok. Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Przypomnijmy, że 75-latek sam został poważnie ranny w wybuchu i wiele dni spędził w szpitalu. Został zatrzymany w marcu tego roku. Od tego czasu przebywa w areszcie. Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Grozi mu teraz kara do 10 lat więzienia.
W wyniku wybuchu parafia ewangelicko-augsburska poniosła straty na łączną kwotę ponad 6 mln zł. Wybuch uszkodził także okoliczne budynki i samochody.