Wiadomości

Wpadka organizatorów skoków narciarskich w Wiśle. O krok od tragedii

2024-12-09 11:15

Choć Puchar Świata w Wiśle dobiegł już końca, to echa zdarzenia, do którego doszło podczas niego, wciąż się niosą. Podczas zawodów doszło prawie do ogromnej organizacyjnej kompromitacji. Pracowników skoczni w Wiśle-Malince wezwano do pracy o pierwszej w nocy, by uratować sytuację.

Puchar Świata w Wiśle bez Polaków na podium

Zawody skoków narciarskich w Wiśle dobiegły końca. W sobotnim konkursie indywidualnym triumfował Daniel Tschofenig. Wśród Polaków najwyżej uplasował się Paweł Wąsek, który ukończył zawody na 11. miejscu.

Niedzielny konkurs również nie należał do najlepszych dla Polaków. Pierwszy z naszych skoczków po skoku w drugiej serii na odległość 131 m uplasował się na 11 pozycji. Zawody 8 grudnia wygrał Niemiec Pius Paschke.

Zobaczcie w galerii zdjęcia z niedzielnego konkursu.

O włos od tragedii podczas Pucharu Świata w Wiśle

Jednak zawody w Wiśle mogło zakończyć się kompromitacją organizatorów. Jak zdradził Adam Małysz, doszło tam do poważnej awarii. W nocy z soboty na niedzielę skocznia została uszkodzona. Na setnym metrze zeskoku pojawiła się... dziura.

Jak wyjaśnił Małysz, po konkursie śnieg zrobił się miękki i organizatorzy chcieli wyrównać nawierzchnię. Tymczasem ratrak zakopał się w śniegu i po konkursie, sprzęt przypadkowo "wyciągnął" śnieg.

Jednak organizatorzy nie zamierzali odwoływać konkursu i o pierwszej w nocy wezwano pracowników skoczni w Wiśle. Prace trwały do wczesnych godzin porannych. Sytuacja została opanowana również dzięki ujemnej w nocy temperaturze, dzięki której udało się szybko dosypać ogrom śniegu, a potem polać wodą, by zeskok stwardniał.

Ogromne brawa dla organizatorów, bo sytuacja była beznadziejna — mówił Małysz w rozmowie z dziennikarzami.

Śląsk Radio ESKA Google News
Autor: