Łowca duchów odwiedził Zamek w Ogrodzieńcu
Znany łowca duchów Łukasz Piłat wybrał się do Zamku w Ogrodzieńcu, żeby przekonać się na własnej skórze czy legendy o duchach na zamku rzeczywiście są prawdą. Jak sam mówi, podczas jego wizyty w tym miejscu spotkał się z wieloma paranormalnymi zjawiskami.
Łowca duchów pierwsze paranormalne zjawiska zarejestrował już na początku swojej wizyty, gdy był na dziedzińcu zamku. Tam gdzie znajduje się studnia zarejestrował dziwne zjawiska w postaci głosów ludzi, śmiechu kobiety oraz dźwięku obracającego się kołowrotka ze studni.
Łukasz wraz z ekipą udał się do pierwszego punktu badań jakim była wieża więzienna. W owej wieży byli przetrzymywani oraz później torturowani więźniowie jednego z włodarzy zamku Stanisława Warszyckiego.
- Klaustrofobiczna wieża, która nic wizualnie nie reprezentowała, a mimo to można było poczuć ciężkie powietrze jakie unosiło się w środku - relacjonuje Łukasz Piłat.
- Przeprowadziliśmy tam sesję EVP i zbadaliśmy to miejsce pod kątem pola elektromagnetycznego. Dyktafon zarejestrował cichy głos kobiety, która tak jakby chciała wtrącić się w naszą rozmowę - dodaje łowca duchów.
Jak relacjonuje Łukasz Piłat, podczas wizyty w zamku cały czas wyczuwana była obecność osób trzecich, dziwne mroczne szmery unosiły się w korytarzach zamku. Jednak najbardziej przerażający moment miał miejsce na drewnianych podestach na dziedzińcu zamku.
- Poczułem jak coś pali mnie w plecy z lewej strony. To nie był taki zwykły ból, nie umiem tego opisać... Zacząłem podnosić kurtkę oraz sweter i koszulkę aby móc dotknąć pleców i zobaczyć co mi się tam dzieje. Po dosłownie chwili postanowiłem pokazać się swojemu towarzyszowi, żeby sprawdził co tam mam bo ja nic nie wyczuwałem ręką. Gdy Szałki stwierdza że widzi tam zadrapania, nie docierało to do mnie - mówi Łowca Duchów.