Spis treści
- Górale w szoku po ogłoszeniu kwarantanny narodowej. "Czeka nas fala bankructw"
- Właściciele stacji narciarskich i pensjonatów w Beskidach rozpoczęli protest
- Rząd zapowiedział pomoc dla właścicieli stacji narciarskich i pensjonatów
To jest ostatni moment aby pojeździć na nartach w Beskidzie Śląskim. Po świętach i w czasie ferii nie mamy co liczyć na to aby móc z rodziną wypocząć na sportowo. Rząd ogłosił, że od 28 grudnia do 17 stycznia potrwa kwarantanna narodowa. To oznacza całkowite zamknięcie hoteli, stoków narciarskich i galerii handlowych . Dodatkowo 31 grudnia od 19.00 do 6.00 rana 1 stycznia będzie obowiązywał zakaz przemieszczania się.
Dla gmin turystycznych w województwie śląskim taka decyzja to gwóźdź do trumny. Miejscowości turystyczne od miesięcy przygotowywały się na przyjęcie gości. Nie mówiono głośno o kwarantannie narodowej, bo jeszcze niedawno Minister Zdrowia chwalił się spadkiem liczy zachorowań i wykluczał ogłoszenie lockdownu.
– Nie znam wszystkich danych epidemicznych. Dla nas najważniejsze jest zdrowie ludzi. Ale oczekujemy szybkiej i konkretnej pomocy dla samorządów jak i całej branży turystycznej. W naszym mieście 80 proc. mieszkańców żyje z turystyki, bez pomocy wielu nie przetrwa i tego się obawiam - mówi wyraźnie zasmucony Tomasz Bujok, Burmistrz Wisły.
Górale w szoku po ogłoszeniu kwarantanny narodowej. "Czeka nas fala bankructw"
Właściciele i pracownicy stoków narciarskich przeżyli szok gdy usłyszeli wiadomość o wprowadzeniu kwarantanny narodowej po świętach. Wydali ogromne pieniądze na przygotowanie stoków i całej infrastruktury aby w pełnym reżimie sanitarnym móc przyjąć miłośników białego szaleństwa.
– Decyzja rządu zwaliła nas z nóg. Kompletnie się z nią nie zgadzamy. Zrobiliśmy wszystko co oczekiwano od nas aby narciarze mogli na stoku jeździć na nartach . Teraz nagle gdy wydaliśmy spore pieniądze, mówi się nam o całkowitym zamknięciu. Ta aktywność na świeżym powietrzu jest nam bardzo potrzebna pod względem fizycznym i psychicznym - podkreśla Karolina Cieślar z ośrodka Skolnity w Wiśle.
Właściciele stacji narciarskich i pensjonatów w Beskidach rozpoczęli protest
W Beskidzie Śląskim ruszył protest. Jego kulminacja planowana jest na sobotę, 19 grudnia. Mieszkańcy przygotowali plakaty oraz banery protestacyjne m.in. z napisami : Umieramy!", " "Nie ma gości – nie ma nas".
– Jesteśmy załamani. Odebrano nam możliwość uczciwego zarobienia na utrzymanie własne i naszych rodzin w czasie dla nas kluczowym. Nie wiemy tak naprawdę co będzie dalej, bo nikt nie daje nam gwarancji, że stoki zostaną otwarte po 17 stycznia 2021 roku - mówi Rafał Barański. A prezes stacji Skolnity w Wiśle, Janusz Tyszkowski dodaje: - Decyzje rządu są ogłaszane z dnia na dzień. Powiedziano nam, że możemy śnieżyć, przygotowywać stoki na przyjazd narciarzy, a tu nagle taka informacja, tragiczna, która może się zakończyć bankructwami wielu osób.
– Trudno zaakceptować decyzję, która może zakończyć się dramatem wielu ludzi w całym Beskidzie Śląskim. Zamrożenie branży turystycznej, to ostateczny cios, po którym wielu się nie podniesie - mówi wprost Karolina Wantulok, prezes Wiślańskiej Organizacji Turystycznej.
– Smutek przeplata się z poczuciem zawiedzenia, do końca mieliśmy nadzieję, ze uda się wypracować konkretny kompromis dla naszej branży. Jesteśmy zamknięci od początku listopada i większość firm nie zna warunków pomocy finansowej od rządu. Mamy do czynienia z katastrofą - mówi Wojciech Rozkoszny, właściciel Rezydencji Pod Ochorowiczówką w Wiśle.
– Ja nie wyobrażam sobie życia bez turystów. Ucierpi duży i mały biznes. Bez pomocy turystów, którzy stanowią większość naszych klientów, nie wiem jak przetrwam - mówi Karolina Szeja z Cukierni u Janeczki w Wiśle.
Rząd zapowiedział pomoc dla właścicieli stacji narciarskich i pensjonatów
Tymczasem wicepremier Jarosław Gowin zapewnia, ze Firmy dotknięte wprowadzanymi na nowo obostrzeniami będą mogły liczyć na pomoc państwa.
- Komisja Europejska zgodziła się na przedłużenie wszystkich mechanizmów wsparcia firm stosowanych od wiosny - poinformował podczas konferencji prasowej minister rozwoju, pracy i technologii. Chodzi o : możliwość zawieszenia lub umorzenia płatności składek na ZUS, postojowe, bezzwrotne pożyczki w wysokości 5 tys. zł dla małych i mikrofirm, wsparcie w utrzymaniu zatrudnienia ze środków z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych w wysokości 2 tys. zł na każdy etat lub umowę zlecenie w firmie.
"Jeśli jesteście świadkami ciekawego wydarzenia w Waszej okolicy, piszcie do nas i ślijcie zdjęcia na [email protected]!"