Śledztwo ws. tragicznego wypadku w Miasteczku Śląskim
Śledztwo w sprawie tragicznego wypadku podczas wycinki drzew wszczęła Prokuratura Rejonowa w Tarnowskich Górach. Sprawa będzie badana pod kątem narażenia podopiecznego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez osobę, na której ciążył obowiązek opieki. Przestępstwo to jest zagrożone karą od 3 miesięcy od 5 lat więzienia.

Jak doszło do wypadku w Miasteczku Śląskim?
Jak wynika z dotychczasowych ustaleń służb, do tragedii doszło w sobotę, 5 kwietnia około godz. 10 w rejonie torowiska kolejowego w Miasteczku Śląskim, pół kilometra za ul. Leśną. 14-letni mieszkaniec Nowego Chechła był w lesie razem ze starszym bratem i 47-letnim ojcem, który chciał wyciąć drzewo na własne potrzeby.
W pewnym momencie wycinane przez niego drzewo zaczęło się przewracać i oparło się na innym, uderzając w jego gałąź, która oderwała się i uderzyła w głowę młodszego syna. W wyniku zdarzenia Paweł Ć. doznał poważnego urazu – relacjonuje prok. Karina Spruś, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Na miejsce wezwano służby ratunkowe, w tym śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ratownicy medyczni przeprowadzili skuteczną reanimację, po której 14-latek w ciężkim stanie został przetransportowany śmigłowcem lotniczego pogotowia ratunkowego do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach-Ligocie. Przebywa na oddziale intensywnej terapii. Jego stan lekarze określali jako bardzo ciężki.
Zarówno brat, jak i ojciec poszkodowanego nastolatka byli trzeźwi.